Najwięcej mitów o UE tworzyli Brytyjczycy. Jest ich tyle, że urzędnicy mówią: Prostowanie jest bezsensowne

Przez 15 lat członkostwa Polski w UE także do nas docierały alarmistyczne głosy o szalejących unijnych biurokratach, którzy chcieli wszystko podporządkować dziwacznym regulacjom. Mitów na ten temat tyle, że urzędnicy powoli już przestają dementować je tak ostro, jak w poprzednich latach. - Z badań wynika, że prostowanie jest bezsensowne, ponieważ ludzie zapamiętują mit, ale sprostowania już nie - mówi Gazeta.pl Piotr Wolski, szef działu prasowego PE w Polsce.
Zobacz wideo

Minęło 15 lat od wejścia Polski do Unii Europejskiej, a wraz z dołączeniem do wspólnoty nad Wisłę stopniowo trafiały regulacje od lat znane w UE. To oczywiście sprawiło, że także w Polsce szeroko zaczęto odnotowywać "unijne absurdy".

Problem w tym, że nie wszystkie doniesienia o działaniach w Strasburgu i Brukseli były prawdziwe, często je zakłamywano, a urzędnicy co rusz prostowali nie banany, a newsy powstające o rzekomych legislacyjnych fanaberiach europejskich parlamentarzystów.

Euromity, z którymi walczy UE i KE

Komisja Europejska prowadzi zresztą oddzielny spis "mitów", które musiała prostować. W dziale "Euromyths" na stronach KE dla Wielkiej Brytanii (o tym, dlaczego to akurat Wyspiarze prowadzą takie zestawienie w dalszej części tekstu) zgromadzono ponad 680 sprostowań, w których dementowano prasowe doniesienia. Obejmuje to tylko okres od 1992 do 2017 roku. Z niewiadomych powodów zaprzestano odnotowywać kolejne fejki.

Choć stronach KE nie są dodawane już dementi, to nadal można znaleźć stanowisko Komisji Europejskiej za rok 2018, w którym wskazano, że Unię Europejską oskarżano np. o to, że ta nakazuje... zmieniać czas z zimowego na letni. To było popularne wśród Słowaków, a wszystko za sprawą ubiegłorocznej debaty. Ostateczna decyzja - mimo że propozycja wyszła od KE - zależy od rządów państw członkowskich, a nie od UE.

Najczęściej powtarzane mity: banany, zakaz sprzedaży kebabów czy jajek na sztuki

Jak mówi Gazeta.pl Piotr Wolski, szef działu prasowego Parlamentu Europejskiego w Polsce, na temat unijnych regulacji powstało wiele legend, a jedną z najsłynniejszych i najczęściej powtarzanych była domniemana apokalipsa, która miała spotkać polskie rolnictwo. Tymczasem, jak podkreśla Wolski, to właśnie ten sektor gospodarki najwięcej zyskał dzięki wejściu Polski do UE.

Zaznajomiony z tematyką przedstawiciel PE jak z rękawa rzuca przykładami fejków, które powstawały w ostatnich latach:

Najwięcej tego typu nieprawdziwych informacji dotyczy regulacji związanych z przemysłem spożywczym. PE miał zakazać sprzedaży jajek na sztuki w Polsce, zakazać sprzedaży kebabów, masła orzechowego.

Takim przykładem, wielokrotnie powtarzanym, była już słynna "krzywizna banana", którą zajmowali się europosłowie jeszcze w latach 90., a która powróciła w 2011 roku. Sugerowano, że Bruksela ma zakazywać sprzedaży zakrzywionych bananów, co nigdy się nie wydarzyło.

Prawda jest taka, że na wniosek ministrów państw członkowskich wprowadzono regulacje mające na celu ułatwić międzynarodowy handel tym owocem, w dodatku chodziło głównie o niedojrzałe, zielone banany.

Najwięcej fejków o UE pochodzi z Wysp

Skąd tak częsta potrzeba prostowania wieści z Brukseli? Wolski mówi, że najczęściej "podkręcone" informacje o unijnej legislacji wykuwane są przez tabloidy w Wielkiej Brytanii. Później trafiają m.in. do Polski. Wspomina przy tym historię z "zakazem kebabów", który miała zgotować państwom członkowskim UE.

Wtedy chodziło o zasady konserwowania mięsa, dopuszczalności fosforanów. Unijne regulacje nie pozwalały wprost na używanie ich w przypadku mrożonego mięsa wykorzystywanego przy kebabach, chciano to naprawić i pozwolić, by były dopuszczalne zawsze

- wspomina Wolski. 

Wtedy niektórzy posłowie w PE zaproponowali, by wstrzymać się w tej sprawie, ponieważ mieli wątpliwości co do wpływu fosforanów na ludzkie zdrowie. Choć regulacji o zakazie kebabów nie było, to ostatecznie w świat poszła taka, a nie inna informacja.

Prostowanie mitów UE jest "bez sensu". "Ludzie zapamiętują mit, nie sprostowania"

Wolski dodaje, że w historii z "zakazem kebabów" biuro PE w Polsce zareagowało... jeszcze przed publikacjami w mediach nad Wisłą. - Wysyłaliśmy sprostowania po ukazaniu się tekstów w zagranicznej prasie, żeby uprzedzić. To doprowadzało niekiedy do paradoksalnej sytuacji: w tej samej gazecie najpierw ukazywały się teksty dekonstruujące mit, a później... powielające go - wspomina.

Czy walka ze wspomnianymi unijnymi mitami ma sens? Wolski stwierdza, że to w zasadzie walka z wiatrakami i przyznaje wprost:

Z badań wynika, że prostowanie tych mitów jest bezsensowne, ponieważ ludzie zapamiętują mit, ale sprostowania już nie. W zasadzie samo powtarzanie, że to bzdura, to tylko kolejne powtarzanie mitów.

UE miała usunąć daty przydatności na produktach spożywczych

Z polskich stron biura PE, które również włączało się w walkę z fejkami, można wyczytać dementi dotyczące "likwidacji" daty przydatności na produktach spożywczych, którego miała dokonać UE. Chodziło o usunięcie napisu "najlepiej spożyć przed" z niektórych produktów, jak makaron, ryż, żółty ser czy kawa.

Pomysł zrodził się z chęci zmniejszenia ilości marnowanego jedzenia (...). Eksperci zwracają uwagę, że konsument jest w stanie samodzielnie ocenić przydatność do spożycia wymienionych wyżej produktów, a przekroczenie daty z oznaczenia "najlepiej spożyć do/przed" skłania często do niepotrzebnego wyrzucania pełnowartościowej żywności.

- opisywało biuro PE w Polsce.

embed

Inny przypadek - słynne żarówki, których zakazuje UE. Mówił o tym nawet prezydent Andrzej Duda. Były nawet sugestie, że sprawa to tak naprawdę spisek producentów nowocześniejszych żarówek. Tymczasem było to uzgodnione, czterostopniowe zastępowanie tradycyjnych żarówek m.in. wolframowych czy halogenowych tymi energooszczędnymi.

Dzięki tym rozwiązaniom zyskają zarówno konsumenci (dzięki niższym opłatom za energię), jak i środowisko naturalne oraz nowoczesny europejski przemysł oświetleniowy

- czytamy na stronach PE.

Więcej o: