Pierwsza minister Szkocji ma ogłosić, że "nadszedł czas na niepodległość". Chce referendum

"Szkocja potrzebuje mieć wybór lepszej przyszłości, niezależnej przyszłości" - tak ma brzmieć jedno ze zdań wystąpienia, które Pierwsza minister Szkocji Nicola Sturgeon wygłosi dziś na konwencji swojej partii. Ma ogłosić, że "czas na niepodległość" i nowe referendum w tej sprawie.
Zobacz wideo

Pierwsza minister Szkocji, która jest szefową rządu (w Szkocji nie ma stanowiska premiera - red.), chce drugiego referendum niepodległościowego. Nicola Sturgeon zamierza dążyć to tego, aby odbyło się ono do maja 2021 roku, kiedy kończy się obecna kadencja regionalnego parlamentu. "Tak" musiałby jednak powiedzieć rząd centralny w Londynie.

Sturgeon mówiła o tym już wcześniej, jednak na niedzielnej konwencji Szkockiej Partii Narodowej ma ogłosić, że "nadszedł czas na niepodległość" i wezwać działaczy do poparcia. Według Sky News pierwsza minister ma powiedzieć, że "ostatnie trzy lata pokazały, że dla Szkocji westminsterski system jest zepsuty", a "Szkocja potrzebuje mieć wybór lepszej przyszłości, niezależnej przyszłości".

Wg doniesień polityczka ma się powołać m.in. na niedawny sondaż, wg którego poparcie dla niepodległości wzrosło i wynosi 49 proc. W 2014 roku (jeszcze przed referendum ws. brexitu) odbyło się pierwsze głosowanie ws. szkockiej niepodległości. Wtedy za odłączeniem się było 44,7 proc. głosujących.

Pierwsza Minister ma wystąpić na konwencji po godz. 15 czasu brytyjskiego. 

Wybór między brexitem, a Szkocji jako niezależnym krajem

Już w środę szefowa regionalnego rządu ogłosiła, że w dobie brexitu, któremu większość Szkotów się sprzeciwia, wyborcy powinni jeszcze raz odpowiedzieć na pytanie, czy chcą odłączenia się od Królestwa. - Jeżeli mamy zadbać o interes Szkocji, nie możemy czekać w nieskończoność - mówiła Nicola Sturgeon, dodając, że widzi to jako "wybór między brexitem, a przyszłością Szkocji jako niezależnego, europejskiego kraju".

Jackson Carlaw, wiceszef szkockich konserwatystów sprzeciwiał się temu pomysłowi. Oskarżył Szkocką Partią Narodową o chęć ponownego podzielenia "miejsc pracy, społeczności i rodzin". Polityk wyraził przekonanie, że drugiego głosowania nie chce większość Szkotów. Podobne stanowisko prezentują szkoccy labourzyści i liberałowie.

Szkocka Partia Narodowa jest jednak największą partią. Na 129 miejsc w parlamencie dysponuje 63, wspierana jest przez Zielonych, którzy mają 6 mandatów. Konserwatyści i Labourzyści wywalczyli odpowiednio 31 i 23 miejsca, a liberałowie - 5. Zgodę na takie referendum musiałby wydać jednak rząd centralny w Londynie, który dotąd argumentował, że od poprzedniego głosowania w 2014 roku, kiedy to 55 procent Szkotów odrzuciło niepodległość, minęło zbyt mało czasu.

Zobacz wideo
Więcej o: