Jak podaje "The Guardian" Sirisena przyznał, że od 2013 roku kilku młodych Lankijczyków mogło uczestniczyć w spotkaniach zorganizowanych grup ekstremistycznych. Ze względu na dobro śledztwa policjanci nie mogą udzielić nowych informacji na temat ustaleń śledztwa w sprawie zamachów.
Ponadto prezydent kraju obwinił premiera Ranila Wickremesinghena i jego rząd za osłabienie systemu wywiadowczego kraju, którego funkcjonariusze w ostatnich miesiącach wysyłani byli do ścigania wojskowych powiązanych z zakończoną w 2009 roku wojną domową. Jednocześnie poprosił obywateli Sri Lanki, by nie obwiniali mniejszości muzułmańskiej o ostatnie zamachy terrorystyczne.
Według danych Guardiana co najmniej 700 muzułmańskich uchodźców musiało znaleźć inne schronienie po napięciach społecznych jakie wywołały wielkanocne zamachy. W jednym z miast grupa około 500 wyznawców islamów ochraniana jest przez policję po antyimigranckich protestach jakie pojawiły się w tej miejscowości. Ochrona została zwiększona także w kościołach, a jeden z proboszczów wyznał agencji AFP, że dopóki sytuacja w kraju się nie uspokoi, to nie będą odprawiane publiczne msze święte.
Kilka dni po zamachu agencja prasowa Amaq poinformowała, że do organizacji zamachów na Sri Lance przyznało się ISIS. Na stronach powiązanych z samozwańczym Państwem Islamskim pojawiło się nagranie przedstawiające Zahrana Hasima i jego współpracowników, którzy przed zamachem podali powody swoich działań - według nich islam powinien być jedyną grupą religijną na Sri Lance, a pozostałe wierzenia mają zostać wyeliminowane.
Działajmy z Greenpeace na rzecz ochrony oceanów i ich mieszkańców. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>