Jak informuje "El Pais", na hiszpańską policję zgłosiła się grupa turystów, którzy przyprowadzili ze sobą 6-letniego chłopca. Spotkali go, zapłakanego i pobrudzonego ziemią, na szlaku górskim w pobliżu Adeje (Teneryfa, Hiszpania). Dziecko próbowało opowiedzieć im coś po niemiecku, ponieważ jednak go nie rozumieli, zaprowadzili go na posterunek. Tam jeden z okolicznych mieszkańców pomógł chłopcu porozumieć się z funkcjonariuszami.
Sześciolatek powiedział policjantom, że ojciec zaprowadził jego, jego brata oraz matkę do jaskini, a następnie zaczął ich bić. Chłopiec, kiedy zobaczył krew, przestraszył się i uciekł. Potem błąkał się górach przez kilka godzin.
Kierując się wskazówkami dziecka, prawie 100 policjantów, członków gwardii cywilnej i straży pożarnej zaczęli poszukiwania 39-letniej Niemki i jej 10-letniego syna. Użyto dwóch śmigłowców i psów tropiących. Odnalezienie właściwej jaskini zajęło służbom kilka godzin. W końcu jednak natrafiono na ciała dwóch osób w jaskini około 20 km od Adeje. Nie jest jasne, jak zginęli, ale ze wstępnych ustaleń wynika, że zostali pobici na śmierć.
W związku ze zbrodnią funkcjonariusze zatrzymali 43-letniego Niemca, męża Niemki, z którym ta była w separacji. Według źródeł zbliżonych do śledztwa, kobieta regularnie przywoziła dzieci na Teneryfę, żeby spotkały się z ojcem, który pracował w jednej z lokalnych restauracji jako kucharz. Ostatni raz w podróż taka odbyła się w poniedziałek 22 kwietnia. Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że mężczyzna miał zabrać rodzinę na spacer w górach. Wtedy właśnie miało dojść do zabójstwa.
Podejrzany ma zostać doprowadzony przed hiszpański sąd w piątek.