Kto stoi za zamachami na Sri Lance? Skala ataku wskazuje na ugrupowanie powiązane z globalnym dżihadem

O wielkanocne zamachy na Sri Lance władze kraju oskarżają mało znane islamistyczne ugrupowanie. Eksperci mają jednak wątpliwości. - Lokalne grupy nie mają powodów, by atakować kościoły - zauważa jeden z nich. Niewykluczone, że za masakrą stoi znacznie większa organizacja, powiązana z globalnym dżihadem.
Zobacz wideo

Według rządu Sri Lanki za niedzielne zamachy terrorystyczne odpowiada lokalna grupa islamskich ekstremistów o nazwie National Thowheeth Jama'ath (NTJ). Nie jest jasne, jakie dowody mają lankijskie służby. Prawdopodobnie łączą zamachy z otrzymanymi przez policję 10 dni wcześniej ostrzeżeniami, z których wynikało, że NTJ planuje uderzyć w ważne świątynie chrześcijańskie na Sri Lance. Być może opierają się jednak na nowych przesłankach, które nie zostały jeszcze upublicznione.

Oficjalnie nikt nie przyznał się do przeprowadzenia zamachów. Choć zatrzymano dotychczas 87 osób, nie jest jasne, kto odpowiada za organizację serii ataków bombowych, w wyniku których zmarło niemal 300 osób, a kolejne 500 zostało rannych. Na Sri Lance trwa intensywne śledztwo mające dać odpowiedź na pytanie, czy za zamachami stoi międzynarodowa sieć terrorystyczna. Wprowadzono również stan wyjątkowy oraz tymczasowo zablokowano możliwość korzystania z mediów społecznościowych.

Póki co, jedno jest jednak pewne: choć przywykliśmy do wiadomości o zamachach bombowych w różnych częściach globu, niedzielna maskara stanowi novum w historii Sri Lanki, nie tylko z powodu skali, ale dlatego, że w kraju tym muzułmański terroryzm był dotąd niemal nieobecny.

Kraj podziałów i konfliktów

Dla mieszkańców Sri Lanki przemoc na tle etnicznym i religijnym nie jest niczym wyjątkowym. Około 70 proc. populacji kraju to wyznawcy buddyzmu, ponad 12 proc. praktykuje hinduizm, blisko 9 proc. to muzułmanie, a chrześcijanie (głównie katolicy) stanowią ok. 7,5 proc. kraju. W najnowszej historii kraju religijne i etniczne podziały były przyczyną trwającej niemal 30 lat wojny domowej.

Rozpoczęta w 1983 r. i zakończona w 2009 r. wojna była wynikiem konfliktu pomiędzy składającą się głównie z buddystów większością syngaleską a Tamilami - w większości hinduistami (w mniejszym stopniu muzułmanami i chrześcijanami). Tamilowie, naród szczycący się ponad dwoma tysiącami lat historii i posiadający silną tożsamość kulturową, domagali się utworzenia niepodległego państwa na terytorium Sri Lanki.

Samobójcze zamachy bombowe miały miejsce po raz pierwszy w latach osiemdziesiątych i przeprowadzane były przez tamilskie bojówki hinduistyczne. Niedzielne zamachy na chrześcijan, za którymi stoją prawdopodobnie islamscy ekstremiści, stanowią więc w historii Sri Lanki nowość.

Lokalne animozje i globalny dżihad

W wielkanocny poranek zamachowcy-samobójcy zdetonowali ładunki wybuchowe podczas mszy świętych w kościołach oraz hotelach. W sumie przeprowadzono osiem eksplozji. Tym samym były to największe ataki od zakończenia wojny domowej. Z tego powodu zarówno lankijskie władze, jak i eksperci podejrzewają, że za zamachami stoi międzynarodowa organizacja, nie zaś wyłącznie grupa lokalnych ekstremistów.

- Zarówno wybór celów, jak i typ ataków czyni mnie bardzo sceptycznym co do koncepcji, że za atakami stoi lokalna grupa, bez żadnego wpływu wewnętrznego - stwierdził cytowany przez "New York Timesa" specjalista w dziedzinie lankijskiego ekstremizmu Amarnath Amarasingam.

Lokalne grupy nie mają powodów, by atakować kościoły i niewiele powodów, by atakować turystów - dodał ekspert.

National Thowheeth Jama'ath to mała organizacja, składająca się niemal wyłącznie z młodych muzułmanów. Swoja działalność zaczęła trzy lata temu we wschodniej, bardziej tradycyjnej, części kraju. Dotychczas kojarzona była przede wszystkim z niszczeniem buddyjskich posągów, prześladowaniem buddyjskich mnichów oraz propagowaniem ideologicznej edukacji dzieci i młodzieży.

Cytowana przez "NYT" Anne Speckhard, dyrektor Międzynarodowego Centrum Badań nad Ekstremizmem, zauważa, że niedzielne ataki, w odróżnieniu od aktów terroru z czasów wojny domowej, nie były nakierowane na liderów politycznych. Jak przekonuje badaczka, poprzez zaatakowanie kilku świątyń naraz w trakcie świąt. Według niej, terroryści chcieli doprowadzić do podgrzania religijnych animozji.

- Te ataki był znacząco odmienne - stwierdziła Speckhard. - Wyglądały, jakby zostały wyjęte ze zglobalizowanego dżihadystycznego podręcznika Państwa Islamskiego lub Al-Ka’idy.

Sameer Patil, analityk ds. bezpieczeństwa międzynarodowego z Gateway House w Mumbaju zauważa, że wielu młodych lankijskich muzułmanów udało się do Syrii, by walczyć razem z żołnierzami Państwa Islamskiego. Po militarnej porażce samozwańczego kalifatu, część z nich wróciła do domu.

Dotychczas wyznawcy islamu na Sri Lance znacznie częściej sami padali ofiarą prześladowań, niż uciekali się do przemocy. Działalność organizacji takich jak NTJ jest częściowo odpowiedzią na ubiegłoroczne incydenty, kiedy to skala ataków na muzułmanów w centralnej części kraju była taka, że rząd został zmuszony do ogłoszenia stanu zagrożenia narodowego.

***

Jedną z organizacji, która działa na rzecz zapobiegania plastikowej epidemii jest Greenpeace. Jeśli chcesz pomóc - wpłać datek >>

embed
Więcej o: