Jak podaje "The Jerusalem Post" transmisję z próby lądowania na Księżycu oglądały dziesiątki tysięcy osób. Dzięki sondzie Baresheet Izrael miał stać się czwartym krajem (po Chinach, Rosji oraz USA), który dotarł do naszego satelity. Niestety, kilka minut przed planowanym lądowaniem, organizacja non-profit SpacelL, która nadzoruje projekt straciła kontakt z sondą. Wcześniej informowano o problemach z silnikiem.
Bezzałogowy lądownik Beresheet rozbił się o powierzchnię Księżyca. Podczas przygotowywania do lądowania w urządzeniu doszło do serii usterek, w tym awarii silnika i problemów z łącznością.
- Nie udało nam się tego zrobić, ale próbowaliśmy - powiedział odpowiedzialny za projekt Morris Kahn podczas transmisji z centrum kontrolnego pod Tel Awiwem.
Przed awarią sonda zdążyła nadać zdjęcie, na którym widać fragment lądownika i powierzchnię Księżyca. Znajdowała się wtedy 22 km od satelity Ziemi. Kontakt z pojazdem stracono na wysokości 10 km - opisuje "Haaretz". - Jeśli nie udaje ci się za pierwszym razem, próbuj dalej. My będziemy próbować - powiedział premier Benjamin Netanjahu, który był w centrum kontroli lotu. - Udało nam się dotrzeć do Księżyca, ale już nie wylądować. Już sama próba jest wielkim osiągnięciem. Izraelski pojazd pewnego dnia wyląduje na Księżycu - zapewnił premier.
Beresheet przed dotarciem na Księżyc poruszał się w przestrzeni kosmicznej siedem tygodni. Dotychczas trzem krajom udało się przeprowadzić miękkie lądowanie na powierzchni księżyca: Stanom Zjednoczonym, Związkowi Radzieckiemu i Chinom.