Nowe badania krwi pozwalają z dużą dokładnością zbadać prawdopodobieństwo wystąpienia u płodu zespołu Downa. Do tej pory kobiety z reguły musiały zapłacić za nie z własnej kieszeni. Koszt badania to około 130 euro.
W sierpniu tego roku organizacja reprezentująca niemieckie kasy chorych, lekarzy, kliniki i pełnomocników pacjentów ma zdecydować, czy publiczne kasy chorych będą w przyszłości pokrywać koszty badania krwi, wykrywającego zespół Downa i inne wady genetyczne.
Już teraz rozgorzała w Niemczech debata na ten temat, a kontrowersyjne testy będą tematem debaty parlamentarnej w najbliższy czwartek w Bundestagu.
Szefowa CDU Annegret Kramp-Karrenbauer chce najpierw dyskutować na temat obranego kursu w kierownictwie partii – informuje "Welt am Sonntag". Temat ten ma być jednym z punktów omawianych na poniedziałkowym posiedzeniu prezydium partii. Przewodnicząca CDU nie chce jednak narzucić chadekom jednej obowiązującej linii w tej sprawie - donoszą media. Wielu chadeków obawia się, że włączenie testów do katalogu usług kas chorych będzie prowadzić do większej liczby aborcji.
Przed takim ryzykiem ostrzegają także przedstawiciele niemieckich Kościołów. Kościół katolicki w Niemczech zdecydowanie odrzuca, by kasy chorych płaciły za testy, Kościół ewangelicki jest "za", domaga się jednak etycznych porad dla rodziców.
Zdaniem teolożki Kerstin Schloegl-Flierl test taki zwiększa u rodziców i w społeczeństwie presję oczekiwań odnośnie zdrowego dziecka. - To cynizm - uważa teolożka, bo z jednej strony Niemcy świętują 10. rocznicę wejścia w życia konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych, a z drugiej strony "faktyczny screening dotyczący niepełnosprawności" ma zostać ujęty w katalogu badań ciążowych.
Ekspert koalicyjnej SPD ds. polityki zdrowotnej Karl Lauterbach napisał na Twitterze: "Pytaniem jest, czy mogę zabronić kobietom, aby dowiedziały się o niepełnosprawności swojego dziecka przed porodem? Myślę, że nie można tego zabronić.Także wtedy, gdy test ten nie będzie opłacany".
Z kolei socjaldemokratka Dagmar Schmidt, która ma syna z zespołem Downa, domaga się, by decyzja kas chorych była przedmiotem debaty parlamentarnej. - Musimy prowadzić etyczną debatę o granicach możliwości: co możemy rozpoznać, co chcemy rozpoznać i co zrobimy z tą wiedzą? - powiedziała.
Rzeczniczka Zielonych ds. osób z niepełnosprawnościami Corinna Rueffer stwierdziła, że w debacie konieczna jest zmiana priorytetu. -Musimy odejść od kwestii świadczeń kas chorych do etycznej debaty na temat tego, w jakim społeczeństwie chcemy żyć. Czy w takim, w którym rodzą się już tylko zdrowe i sprawne dzieci, a te inne zostaną przed urodzeniem wyselekcjonowane? - zapytała.
Szef klubu poselskiego chadecji w Bundestagu Ralph Brinkhaus powiedział "Welt am Sonntag", że temat testu to "zwiastun wielu debat, które będą prowadzone w najbliższych latach". - Kwestie medyczno-etyczne będą masowo kwestionować sposób, w jaki żyjemy i wartości, którymi się kierujemy - wyjaśnił.