Nadzy aktywiści pojawili się na debacie brytyjskiego parlamentu. I wcale nie chodzi o brexit

Kolejny raz parlamentarzyści w Londynie debatują o sprawie, która absolutnie zdominowała politykę na Wyspach - brexicie. W trakcie posiedzenia w Izbie Gmin pojawiła się grupa aktywistów, którzy rozebrali się do bielizny. Protestowali nie w sprawie brexitu, lecz zmian klimatu.
Zobacz wideo

Izba Gmin organizuje drugą rundę brexitowych głosowań orientacyjnych. Posłowie rozważą alternatywne modele: od odwołania brexitu, przez twardy brexit, po różne warianty brexitu bardziej miękkiego od tego forsowanego przez Theresę May.

Ostatnie tygodnie w brytyjskiej polityce stały pod znakiem chaosu. Wystarczy wspomnieć, że mamy kwiecień i Wielka Brytania wciąż jest w Unii Europejskiej, choć miała ją opuścić pod koniec marca. Dzisiejsza debata ws. brexitu na kilka chwil stała się jeszcze bardziej dziwna. Na loży dla gości w Izbie Gmin pojawiła się grupa aktywistów, którzy rozebrali się do bielizny i stali plecami do szyby oddzielającej ich od parlamentarzystów pod balkonem.

Kilkunastu aktywistów i aktywistek to członkowie grupy Extinction Rebellion, która protestuje w sprawie walki ze zmianami klimatu i niszczeniem środowiska naturalnego. Na swoich ciałach mieli wypisane hasła "Za każde życie" i "SOS". Dwoje miało na sobie maski słoni, co nawiązywało do hasła demonstracji w parlamencie. Według nich zmiany klimatu są "słoniem w pokoju" (ang. the elephant in the room) - tą angielską frazą opisuje się fakt czy problem, który jest oczywisty, ale ignorowany przez jakąś grupę.

Ludzie zostali wyproszeni z loży, po czym policja zabrała z niej aktywistów. "The Guardian" opisuje, że w trakcie ok. 20 minut, kiedy prawie nadzy aktywiści stali nad parlamentarzystami, nie przerwano debaty. Występujący członkowie parlamentu żartobliwie nawiązywali w swoich wystąpieniach do protestu.

"Jesteśmy zmuszeni działać w ten sposób"

Grupa Extinction Rebellion poinformowała w oświadczeniu, że protest miał na celu "zwrócenie uwagi na kryzys klimatyczny i ekologiczny". - Jesteśmy zmuszeni działać w ten sposób, ponieważ najbardziej palący problem naszych czasów jest lekkomyślnie ignorowany przez nasz rząd i media - powiedział 35-letni aktywista Mark Øvland.

- Mam dosyć tego, że czas i zasoby naszych władz są marnowane na przestawianie leżaków na Brexitanicu. Chcę mieć przyszłość, a teraz oni palą ją, jakby jutro miało nie nadejść. Populacja dzikich zwierząt gwałtownie spada. W Manchesterze w lutym doszło do pożarów, a zanieczyszczenie powietrza i fale upałów zabijają w tym kraju tysiące ludzi rocznie. To najwyższy czas, by politycy przestali owijać w bawełnę i zmierzyli się z kryzysem ekologicznym twarzą w twarz, jak powinni byli zrobić lata temu 

- powiedział 24 letni Iggy Fox, biolog i aktywista. Grupa wymieniła swoje główne postulaty, wśród których jest m.in. mówienie przez władze prawdy o kryzysie ekologicznym, wiążące prawnie zobowiązanie się rządu do osiągnięcia poziomu zero emisji dwutlenku węgla netto do 2025 roku i nadzorowanie przemian w tym kierunku przez Zgromadzenie Obywateli. 

W swoim oświadczeniu cytują sekretarza generalnego ONZ Antonio Guterresa, który powiedział w ubiegłym roku, że "jeśli do 2020 roku nie obierzemy nowego kursu (w sprawie zmian klimatu - red.), to ryzykujemy przegapienie szansy na uniknięcie niemożliwych do ograniczenia zmian klimatu wraz z ich katastrofalnymi konsekwencjami". Cytują także biologa i popularyzatora nauki Davida Attenborougha, który na szczycie COP24 w Katowicach powiedział, że bez działań na rzecz ochrony klimatu może nam grozić upadek cywilizacji i wyginięcie dużej części gatunków.  Extinction Rebellion zapowiada kolejne akcje na 15 kwietnia.

Zobacz wideo
Więcej o: