Wybory na Ukrainie. Poroszenko walczył nie tylko o kolejną kadencję. Bez II tury byłby "politycznym trupem"

- Gdyby Poroszenko nie trafił do II tury, to byłby politycznym trupem - mówi Gazeta.pl Maciej Piotrowski z Instytutu Wolności, ekspert ds. Ukrainy. Dodaje, że "ukraiński zwyczaj" polityczny jest bezlitosny - nikt nie popiera i nie trzyma z przegranym. Dlatego dla Poroszenki już I tura wyborów była walką nie tylko o kolejną kadencję, ale przeżycie.

Sondaże exit poll wskazują na to, że walka o fotel prezydenta Ukrainy rozegra się między Wołodymyrem Zełeńskim a obecnym prezydentem kraju Petro Poroszenką. Jedynie Julia Tymoszenko nie uznaje wyników tych badań i twierdzi, że to ona weszła do drugiej tury. Tyle tylko, że jedynie badania przez nią przywoływane dają jej wynik pozwalający na dalszą walkę o prezydenturę. Dziennikarka Kateryna Kruk wskazała zresztą, że trzy inne sondaże exit poll niewiele się od siebie różnią.

Wszyscy główni zainteresowani na Ukrainie zabrali już głos. Petro Poroszenko podtrzymał swój kurs podkreślając zagrożenie ze strony Rosji, Tymoszenko skupiła się na podważaniu wyników sondaży, natomiast Zełeński choć nie krył radości, ale stwierdził, że to "dopiero pierwszy krok" w kierunku ogromnego zwycięstwa.

"Nie popiera się przegranego. Poroszenko byłby politycznym trupem bez II tury"

Sondaże przedwyborcze dawały czasem nawet remis między Tymoszenko a Poroszenką (wejście Zełeńskiego do II tury było w zasadzie formalnością). Dla Poroszenki wejście do drugiej tury to uniknięcie politycznej katastrofy, choć jak mówi Gazeta.pl Maciej Piotrowski, ekspert ds. Ukrainy z Instytutu Wolności, obecnego prezydenta czeka trudna przeprawa, jeśli zamierza rozstrzygnąć wybory na swoją korzyść.

Przemówienie pięknie napisane, nie padały nazwiska innych kandydatów, za to kilkanaście razy można było usłyszeć "Putin", "Kreml", "Rosja". Poroszenko więc dalej chce się kreować na jedynego, który poradzi sobie z sytuacją na wschodzie

- wskazuje Piotrowski, dodając przy tym, że samo wystąpienie Poroszenki było "bez energii, profesorskie", przez co raczej nie zadziałała na potencjalnych wyborców. - Musi się wymyślić na nowo, znaleźć pomysł, ale nadal jest w grze - mówi.

Jest taki ukraiński, polityczny zwyczaj. Nie popiera się przegranego. Wszyscy odwracają się od przegranego, szukają tego, który rozdziela władzą. Gdyby Poroszenko nie trafił do II tury, to byłby politycznym trupem

- podkreśla Piotrowski.

Kto poprze kogo? Wszystko zależeć będzie od parlamentarnych kalkulacji

Wraz z II turą pojawiają się też spekulacje, czy któryś z obecnych kandydatów udzieli swojego poparcia Zełeńskiemu lub Poroszence. Zwłaszcza że wyników Tymoszenko, Anatolija Hrycenki, Jurija Bojko czy Ihora Smeszki można zbudować sobie spore zaplecze wyborców.

Według Piotrowskiego ewentualne poparcie ze strony kandydatów będzie mocno wykalkulowane na wybory parlamentarne, które odbędą się także w tym roku na Ukrainie.

Politycy będą myśleć o tym, przy jakim prezydencie będzie im prościej stworzyć rząd, przebić się do parlamentu. Tymoszenko będzie zapewne neutralna lub po cichu sprzyjała Zełeńskiemu, mało kto zresztą chyba pokusi się o taki gest

- ocenia. Zresztą już pojawiły się takie deklaracje: Hrycenko wprost stwierdził, że nie zamierza zagłosować na Poroszenkę.

Zobacz wideo
Więcej o: