W niedzielę na Ukrainie ruszyły wybory prezydenckie. Otwarto prawie 30 tysięcy lokali wyborczych. Lokali takich nie ma jednak na okupowanym Krymie i zajętym przez prorosyjskich separatystów Donbasie.
Na kartach wyborczych znajduje się 39 nazwisk, kilku kandydatów zrezygnowało jednak przed wyborami. Głosowaniu i liczeniu głosów przyglądać się będą tysiące obserwatorów. Wielu z nich to obserwatorzy zagraniczni. Do Kijowa i Lwowa przybyła też misja polskich parlamentarzystów. Wśród nich poseł Marcin Święcicki. Jak wyjaśnia, on i inni parlamentarzyści zwracać będą uwagę, czy na przykład nie stosuje się tzw. mechanizmu karuzeli wyborczej, czyli wielokrotnego glosowania, ale też czy zapewniona jest swoboda głosowania.
Według sondaży pierwsze miejsce w pierwszej turze zajmie komik Wołodymyr Zełenski. O start w drugiej turze walczą obecny prezydent Petro Poroszenko i była premier Ukrainy Julia Tymoszenko.
Kto będzie prezydentem Ukrainy? Tak zmieniały się sondaże dla najważniejszych graczy
Kijów na celowniku Kremla. Tak fake newsami ingerowano w ukraińskie wybory
Wybory na Ukrainie. O II turę powalczą "król czekolady" i "gazowa księżniczka"