Po godzinie 22 w sobotę po Twitterze poniosła się nieprawdziwa wieść, że w Disneylandzie w Paryżu można było usłyszeć eksplozje czy strzały. Krążyły też nagrania uciekających ludzi.
Krótki okres szumu medialnego przerwało ministerstwo spraw wewnętrznych Francji, które przekazało, że rzeczywiście wybuchła panika wśród turystów, ale nie było żadnego zagrożenia. "Fałszywy alarm, służby zapewniają, że nie ma zagrożenia" - przekazano na Twitterze.
Jak się okazało, popłoch wywołały ruchome schody, które wydawały głośne dźwięki. Agencja Reutera opisuje, że wystąpiły one z powodu nieprawidłowego działania mechanizmu schodów, a ludzie te odgłosy wzięli za strzały.
Niektóre osoby spanikowały i zaczęły uciekać. Władze regionu Sekwana i Marna przekazały, że niektóre z nich doznały lekkich obrażeń.
Zapewne za sprawą zgłoszenia jednego z turystów o incydencie na miejscu pojawiły się służby.