Sprawca masakry w Nowej Zelandii w swoim manifeście pisze, że był w Polsce

Brenton Tarrant, odpowiedzialny za tragiczny zamach w nowozelandzkim Christchurch, napisał manifest, w którym wyjaśnia swoje motywacje. Mężczyzna dwukrotnie przywołuje Polskę i pisze, że był w naszym kraju.

- Nie znajdziesz żadnej ulgi, ani na Islandii, ani w Polsce, ani w Nowej Zelandii, ani w Argentynie, ani na Ukrainie, nigdzie na świecie. Wiem, bo tam byłem - stwierdza w swoim manifeście Brenton Tarrant rozpisując się o konieczności podjęcia walki o "nowe społeczeństwo".

Polska wymieniona jest w 74-stronicowym manifeście pt. "Wielka Wymiana: W drodze do nowego społeczeństwa" w jeszcze jednym kontekście:

- Ten ruch może rozpocząć się w Polsce, Austrii, Francji, Argentynie, Australii, Kanadzie, a nawet Wenezueli, ale rozpocznie się na pewno, a kiedy to się stanie, bądź gotowy stanąć za swoimi ludźmi, z pełną mocą swoich sił - pisze zamachowiec.

Polskie symbole na broni terrorysty

Wcześniej okazało się, że na broni Tarranta znajdują się związane z Polską symbole. Na zdjęciach widać m.in. napis z nazwiskiem Feliksa Kazimierza Potockiego - polskiego hetmana, który walczył w bitwach z Turcją pod Wiedniem i Parkanami za czasów Jana III Sobieskiego. Polskie służby specjalne badają czy zamachowiec był kiedykolwiek w naszym kraju.

W piątek prokurator generalny Bułgarii Sotir Cacarow poinformował, że zamachowiec w listopadzie ubiegłego roku przebywał w Bułgarii, gdzie odwiedzał historyczne miejsca związane z walkami między chrześcijanami i muzułmanami.

Zamach w Nowej Zelandii. 49 osób nie żyje

Do zamachów na meczety w Nowej Zelandii doszło w piątek 15 marca rano. Terroryści otworzyli ogień do wiernych w dwóch meczetach w mieście Christchurch - przy Deans Avenue i Linwood Avenue. Zginęło 49 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. W szpitalu w Christchurch przebywa 48 osób, wśród nich małe dzieci. Poszkodowani mają rany postrzałowe, a stan części z nich jest krytyczny.

Brenton Tarrant przez kilkanaście minut transmitował atak na Facebooku za pomocą kamery zamontowanej na głowie.

Ujęto także dwóch mężczyzn i kobietę, jedną z osób z tej trójki jednak już zwolniono. Ich nazwiska nie zostały ujawnione. Żadna z osób zatrzymanych nie była łączona do tej pory z działalnością terrorystyczną. Służby zabezpieczyły materiały wybuchowe, które miały należeć do sprawcy.

Więcej o: