Zatrzymany po ataku na dwa meczety w Christchurch w Nowej Zelandii 28-letni Australijczyk Brenton Tarrant usłyszał zarzut popełnienia morderstwa i został tymczasowo aresztowany. Nie złożył wniosku o zwolnienie za kaucją. Areszt przedłużono do 5 kwietnia, czyli do terminu następnej rozprawy. Łącznie po ataku zatrzymano cztery osoby: trzech mężczyzn i jedną kobietę.
Jak twierdzi premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern, sprawca masakry w dwóch meczetach miał w planach więcej ataków. "Był mobilny, w samochodzie, w którym został zatrzymany, znajdowały się jeszcze dwie sztuki broni. Absolutnie miał zamiar kontynuować atak" - podkreśliła szefowa rządu.
Po "jednym z najczarniejszych dni dla Nowej Zelandii" premier Ardern zdecydowała o wprowadzeniu najwyższego stopienia zagrożenia. Przestrzeń powietrzna nad Christchurch pozostanie zamknięta do odwołania. Podejrzane urządzenia, które funkcjonariusze znaleźli w pojazdach napastników, zostały zabezpieczone przez wojsko.
Tarrant zostawił 74-stronicowy antyimigrancki manifest, w którym wyjaśnia, kim jest i dlaczego przeprowadził ataki. Według tego manifestu, Australijczyk jest rasistą, wyznającym teorię o wyższości białej rasy oraz mającym wyraźnie antymuzułmańskie poglądy.
Okazało się również, że na jego broni znajdują się związane z Polską symbole. Polskie służby specjalne badają czy zamachowiec był kiedykolwiek w naszym kraju. W piątek prokurator generalny Bułgarii Sotir Cacarow poinformował, że zamachowiec w listopadzie ubiegłego roku przebywał w Bułgarii, gdzie odwiedzał historyczne miejsca związane z walkami między chrześcijanami i muzułmanami.
Zamach w Nowej Zelandii. 49 osób nie żyje
Do zamachów na meczety w Nowej Zelandii doszło w piątek 15 marca rano. Terroryści otworzyli ogień do wiernych w dwóch meczetach w mieście Christchurch - przy Deans Avenue i Linwood Avenue. Zginęło 49 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych. W szpitalu w Christchurch przebywa 48 osób, wśród nich małe dzieci. Poszkodowani mają rany postrzałowe, a stan części z nich jest krytyczny.
Brenton Tarrant przez kilkanaście minut transmitował atak na Facebooku za pomocą kamery zamontowanej na głowie.
Ujęto także dwóch mężczyzn i kobietę, jedną z osób z tej trójki jednak już zwolniono. Ich nazwiska nie zostały ujawnione. Żadna z osób zatrzymanych nie była łączona do tej pory z działalnością terrorystyczną. Służby zabezpieczyły materiały wybuchowe, które miały należeć do sprawcy.