Uzbrojeni mężczyźni w podobnym czasie zaatakowali dwa meczety - Masjid Al Noor przy Deans Avenue i świątynie Masjid przy Linwood Avenue w miejscowości Christchurch w Nowej Zelandii. Napastnicy zaczęli strzelać do zgromadzonych tam ludzi.
Mieszkająca od 30 lat w Nowej Zelandii Polka Dorota Szymańska w wywiadzie dla IAR powiedziała - "Jesteśmy w szoku, takie rzeczy w tym kraju nigdy wcześniej się nie zdarzały".
Kobieta przyznała także, że wśród mieszkańców spokojnego dotąd miasta panuje atmosfera strachu i przerażenia. Panika, jaką wywołał atak na meczety, była dość duża zwłaszcza, że zdarzyło się to w środku dnia. "Christchurch to małe miasto, Nowa Zelandia to spokojny kraj, nie ma tu dużych tłumów. To co się stało jest niespotykane i przerażające. O takich atakach słyszy się w telewizji, a teraz mamy to naocznie. (...) Żyjemy tutaj we wspólnocie i nigdy nie pomyśleliśmy, że coś takiego może się wydarzyć".
Dodała również, że miasto jest obecnie całkowicie zablokowane przez policję, szkoły i zakłady pracy znajdujące się w okolicy meczetów zostały zamknięte, szpitale przyjmują tylko pacjentów wymagających najpilniejszej opieki, a teren Hagley Park został odgrodzony. Po godzinie 18 czasu lokalnego zarówno dzieci, jak i osoby pracujące w centrum miasta mogły wrócić do swoich domów. Funkcjonariusze policji apelują do mieszkańców Christchurch by ze względów bezpieczeństwa trzymali się z daleka od meczetów. Do tej pory aresztowano cztery osoby: trzech mężczyzn i kobietę, których podejrzewa się o działanie w zmowie z zamachowcami.