Po niedzielnej katastrofie Boeinga 737 etiopskich linii lotniczych Ethiopian Airlines, w wyniku której zginęło 157 osób pojawia się coraz więcej głosów krytycznych wobec amerykańskiego koncernu. Kolejne państwa, w tym Polska, zamknęły przestrzeń powietrzną dla Boeingów 737 MAX, notowania spółki na giełdzie gwałtowanie spadły, a w sprawie wypowiedział się sam Donald Trump.
W odpowiedzi na kryzys Boeing zapowiedział aktualizację oprogramowania, które mogło mieć związek z katastrofą. Jednak opublikowany dzisiaj w "Politico" artykuł Kathryn A. Wolfe przedstawiający raporty amerykańskich pilotów dot. problemów z Boeingiem 737 MAX prawdopodobnie pogłębi kryzys narastający wokół koncernu.
Raporty, o których pisze "Politico" pochodzą z amerykańskiej Federalnej Administracji Lotnictwa (Federal Aviation Administration, FAA), która umożliwia pilotom samodzielne i anonimowe zgłaszanie problemów z samolotami. Opisywane w zgłoszeniach incydenty dotyczyły prawdopodobnie tego samego systemu ochrony przed przeciągnięciem, który mógł doprowadzić do katastrof w Indonezji i w Etiopii.
W zgłoszeniu z listopada 2018 r. pilot opisywał, że w czasie wznoszenia po starcie, przy włączonym autopilocie, "w ciągu dwóch-trzech sekund samolot skierował się dziobem do dołu" i zaczął opadać tak stromo, że uruchomił się automatyczny system ostrzegania wzywający pilota do wyrównania lotu, który brzmi “Don’t sink, don’t sink!”. Po wyłączeniu autopilota samolot dalej wznosił się już normalnie.
Pilot zgłaszający inny incydent opisywał problemy, które zaczęły się w momencie uruchomienia autopilota po ustabilizowaniu lotu maszyny po oderwaniu się od ziemi: kiedy jeden z pilotów zawołał „Schodzimy!”, uruchomił się automatyczny system ostrzegania wzywający go do wyrównania lotu. Kiedy załoga wyłączyła autopilota, samolot zaczął znowu normalnie się wznosić.
W raportach piloci podkreślali, że firma Boeing nie podjęła kroków niezbędnych do tego, żeby piloci i przedstawiciele linii lotniczych mieli świadomość nowej funkcji ochrony przed przeciągnięciem oraz, żeby umieli ją dezaktywować, kiedy zaczyna działać źle lub w oparciu o błędne dane.
- To skandal, że producent, FAA i linie lotnicze nie tylko zgadzają się, aby za sterami samolotu zasiadali piloci bez odpowiedniego przeszkolenia, ale nawet nie dostarczają odpowiednich źródeł i dokumentacji pozwalającej zrozumieć działanie bardzo złożonego systemu odróżniającego ten samolot od jego wcześniejszych modeli - napisał jeden z nich w anonimowym raporcie.
Autor tego samego zgłoszenia pisze, że "zaczyna się zastanawiać, czego jeszcze nie wie" i stwierdza, że "instrukcja użytkowania w locie jest niepełna i stwarza zagrożenie".
- Wszystkie linie lotnicze korzystające z samolotów MAX muszą wymagać od Boeinga, aby w instrukcji opisane były WSZYSTKIE systemy maszyny - wzywa pilot.