Ethiopian Airlines w opublikowanym na Twitterze oświadczeniu potwierdziły, że do katastrofy samolotu, który wystartował do Nairobi z Addis Abeby doszło niedługo po starcie.
Jak podkreślono, "jest za wcześnie, aby spekulować, jakie były przyczyny wypadku". Aby to wyjaśnić, będzie przeprowadzone dochodzenie z udziałem m.in. specjalistów firmy Boeing, instytucją odpowiedzialną za lotnictwo cywilne w Etiopii (Ethiopian Civil Aviation Authority) oraz innymi międzynarodowymi organami. Wiadomo jednak, że piloci po starcie zgłaszali problemy techniczne i prosili o pozwolenie, aby zawrócić samolot.
Etiopskie linie lotnicze ujawniły również kilka informacji na temat pilotów, którzy siedzieli za sterami samolotu w chwili katastrofy. Pierwszym pilotem był Yared Getachew. Był bardzo doświadczony - miał wylatane ponad 8 tys. godzin.
Drugim pilotem był znacznie mniej doświadczony Ahmed Nur Mohammod Nur. Miał wylatane 200 godzin.
Jak można przeczytać w oświadczeniu, samolot przyleciał do Addis Abeby dziś rano z Johannesburga i wystartował do kolejnego lotu do Nairobi.
Ethiopian Airlines zaznaczają, że maszyna przeszła szczegółowe i rygorystyczne badania kontrolne 4 lutego 2019 roku.
Wiadomo, że w katastrofie samolotu w Etiopii zginęło 157 osób, w tym również Polacy. Linie lotnicze opublikowały wykaz, na którym wyszczególniono, ile osób jakiej narodowości zginęło. Wynika z niej, że na pokładzie samolotu były dwie osoby narodowości polskiej.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdziło tę informację.
Samolot, który rozbił się dziś w Etiopii, to Boeing 737 MAX. Dokładnie taka sama maszyna rozbiła się pod koniec października 2018 roku na Morzu Jawajskim. Do katastrofy również doszło niedługo po starcie. Zginęło wtedy 189 osób. Samolot należał do linii Lion Air.