Protesty w Algierii, do których wezwała opozycja, trwają od dziesięciu dni. Przebiegają w spokoju, jedynie w stolicy kraju, Algierze, doszło w piątek do starć demonstrantów z policją. To właśnie wtedy świat obiegły zdjęcia z kraju w północnej Afryce. Co podnosiło wiele mediów, to także największe protesty w Algierii od tzw. arabskiej wiosny.
Demonstracje nie ustały także w niedzielę, na ulice algierskich miast wyszły dziesiątki tysięcy ludzi. Wszystko za sprawą 82-letniego prezydenta Abdelaziza Butefliki, który zamierza kandydować na piątą kadencję na tym stanowisku. Opozycja domaga się, by odstąpił od tego pomysłu.
W niedzielę po południu Buteflika oficjalnie zgłosił swoją kandydaturę w wyborach, co oznacza, że będzie się ubiegał o piątą kadencję. W Algierze policja rozproszyła demonstrantów zmierzających w stronę siedziby Rady Konstytucyjnej, która przyjmuje zgłoszenia kandydatów. Funkcjonariusze użyli armatek wodnych.
Do 3 marca, czyli właśnie do niedzieli, zgodnie z prawem, Buteflika mógł zgłosić swoją kandydaturę w Radzie Konstytucyjnej - to ostatni termin przed zaplanowanymi na 18 kwietnia wyborami. Nie zrobił tego jednak osobiście, obecnie przebywa w Szwajcarii, gdzie przechodzi badania lekarskie.
82-letni prezydent sześć lat temu doznał udaru mózgu i od tego czasu rzadko pokazuje się publicznie. Według opozycji jego stan zdrowia nie pozwala mu na dalsze sprawowanie władzy, stąd też apelowano, by nie zgłaszał swojej kandydatury.
Jego algierscy przeciwnicy polityczni podnoszą również, że toleruje "chroniczną korupcję" i nie wprowadza reform gospodarczych. Bezrobocie wśród młodzieży przekracza w Algierii 25 procent.