Donald Trump nie zje zaplanowanego lunchu z Kim Dzong Unem i prawdopodobnie nie dojdzie do podpisania wspólnego dokumentu po szczycie w Hanoi. Prawdopodobnie, bo - jak informuje m.in. "The Guardian" - po nagłej zmianie planów jest wiele niewiadomych.
Amerykańska i północnokoreańska delegacja od rana prowadziły rozmowy bilateralne. Do pokoju na chwilę wpuszczono dziennikarzy i wtedy zarówno Trump, jak i Kim wydawali się umiarkowanie zadowoleni. Dyktator Korei Płn. odpowiadał nawet na pytania amerykańskich reporterów, co było zupełnie wyjątkową sytuacją.
Konferencja prasowa Donalda Trumpa przesunięta
Po rozmowach zaplanowany był lunch przywódców, podpisanie dokumentu (nie było wiadomo, o jaki dokument chodzi), a później - konferencja prasowa. Jednak ok. godziny 7 czasu polskiego (13 w Hanoi) rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders przekazała dziennikarzom, że "spotkanie trwa", ale zakończy się za 30-45 minut, po czym prezydent Trump pojedzie do Mariotta, gdzie się zatrzymuje. Jeden z reporterów zdążył zrobić zdjęcie nakrytego już stołu, gdzie przywódcy i delegacje miały zjeść lunch. Sanders odmówiła odpowiedzi na pytanie, co z ceremonią podpisania.
Wiadomo jedynie, że konferencja prasowa Donalda Trumpa została przesunięta o dwie godziny wcześniej, na 14:00 (8:00 czasu polskiego). Wtedy powinniśmy dowiedzieć się więcej o nagłej zmianie planów i wynikach rozmów przywódców
.