Szef Rady Europejskiej kontynuuje rozpoczętą w poniedziałek trzydniową wizytę na Ukrainie. Naszego wschodniego sąsiada Tusk odwiedził by - jak napisał na Twitterze - "oddać hołd wszystkim Ukraińcom w piątą rocznicę protestów na Majdanie Niepodległości".
Wczoraj w ukraińskim parlamencie były premier wygłosił po ukraińsku przemowę, w której podzielił się pięcioma radami dla ukraińskich polityków.
Dziś przewodniczący Rady Europejskiej odwiedził Uniwersytet Lwowski, który nadał mu tytuł doktora honoris causa. W akademickim przemówieniu Tusk rozwinął wątki poruszone dzień wcześniej.
Pod koniec marca na Ukrainie odbędą się wybory prezydenckie. W związku z tym początek tego roku jest okresem debaty na temat tego, jak Ukraina wykorzystała 5 lat, które minęły od Euromajdanu.
Na początku swojego przemówienia Tusk odwołał się do prof. Twardowskiego, polskiego filozofa i psychologa, jednego z założycieli lwowsko-warszawskiej szkoły filozofii.
– Prof. Twardowski nie mógł wiedzieć, że w XXI wieku tak trudno odróżnić będzie artystów, a nawet komediantów od polityków i że pojawią się w całym świecie demagodzy dobrze czujący się w obu rolach – zauważył. Uwaga ta była prawdopodobnie aluzją do rosnącej popularności Wołodymyra Zełenskiego – telewizyjnego komika, który bierze udział w zbliżających się wyborach prezydenckich.
W swoim przemówieniu Tusk przywołał śmierć Pawła Adamowicza: "Pogrążeni w żałobie gdańszczanie odebrali z wielu stron świata sygnały solidarności" - wspominał. To nie pierwsze wystąpienie, w którym przewodniczący Rady Europejskiej przedstawia zmarłego prezydenta Gdańska jako symbol europejskiej solidarności. Miesiąc temu w Akwizgranie mówił o nim, że "miał serce i duszę Europejczyka".
We Lwowie Tusk zauważył, że "to właśnie Paweł Adamowicz zaprosił po raz pierwszy Niemców na Westerplatte, by razem z nimi obchodzić rocznicę wybuchu II wojny światowej. Dzisiaj Polacy i Niemcy, podobnie jak Francuzi, Hiszpanie, Chorwaci, Słoweńcy na fundamencie pojednania budują wspólnotę europejską".
– W polityce solidarność to najlepsze antidotum na resentymenty i chyba jedna realna alternatywa dla polityki rozumianej jako wyłącznie bezwzględna gra interesów - podsumował.
W dalszej części wywodu Tusk przytoczył swoją rozmowę z Władymirem Putinem na temat istoty polityki:
- Wiele lat temu, kiedy jako premier polskiego rządu rozmawiałem w Moskwie z Władimirem Putinem, usłyszałem jego definicję polityki. Pobrzmiewała w niej taka trochę uproszczona wersja filozofii Carla Schmitta. W największym skrócie polityczność można zrozumieć tylko przez antagonizm, a jednoczyć można się tylko podług linii my i nasi wrogowie. To kusząca propozycja, intelektualnie bardzo łatwa, stawiająca na siłę wyłącznie, a w konsekwencji prawie zawsze na przemoc, odrzucająca kompromis, negocjacje, współistnienie czy pluralizm - mówił Tusk.
Ponurej wizji polityki, której najbardziej znanym teoretykiem był wspomniany niemiecki filozof, Tusk przeciwstawił polskie doświadczenie historyczne:
- Politycy wyznający kult siły musieli nieraz ustąpić przed „Solidarnością”, choć potencjał wydawały się zawsze tak nierówne. Może dlatego że w „Solidarności” można się też zakochać, a siły co najwyżej przestraszyć. Miłość jest zawsze silniejsza od lęku – przekonywał były premier.
– Nie ma dziś chyba kraju, który bardziej niż Polska doceniałby rolę niepodległej Ukrainy w Europie i życzliwie wspierał jej proeuropejskie dążenia – oświadczył Tusk w trakcie przemówienia, po czym dodał:
– Słowa, które za chwilę powiem, dedykuję mieszkańcom Lwowa i Gdańska, Ukraińcom i Polakom. Chciałbym bardzo aby moje przesłanie trafiło do uszy i serc także moich rodaków. Jestem polskim patriotą i równocześnie zdeklarowanym europejczykiem. Nie widzę tu żadnego konfliktu. Wręcz przeciwnie. Jestem polskim patriotą i bardzo kocham Polskę i bardzo kocham Ukrainę. Nie widzę w tym żadnego paradoksu. Dla mnie osobiście, i mam w tym doświadczenie, kochać Polskę i Ukrainę to jak kochać swoją matkę i zakochać się w dziewczynie. Na pewno wiecie o czym mówię – mówił Tusk.