Lindenberger długo był przekonany, że większość jego rówieśników nie jest szczepiona. Kilka lat temu zaczął jednak obserwować wpisy swojej matki w mediach społecznościowych i zrozumiał, że jej poglądy są niebezpieczne. Przez jakiś czas próbował przekonać rodzinę - czytał opracowania naukowe, przy obiedzie wyjaśniał, że szczepienia są bezpieczne, ale nie był w stanie przekonać matki, by zaszczepiła jego i czwórkę jego młodszego rodzeństwa - 16-, 14-, 5- i 2-letniego. Matka chłopaka twierdzi m.in., że szczepionki powodują autyzm.
W listopadzie ubiegłego roku Lindenberger założył wątek w serwisie Reddit - pytał w nim, gdzie może nadrobić wszystkie szczepienia. "Moi rodzice są dosyć głupi. Bóg wie, dlaczego jeszcze żyje". Ethan wyjaśniał, że nie chciał oskarżać i obrażać swoich rodziców, ale był sfrustrowany. Dziś mówi, że żałuje niektórych rzeczy, które napisał w sieci.
W rozmowie z magazynem naukowym "Undark" matka stwierdziła, że decyzja syna była jak uderzenie w policzek. - Czułam się, jakby na mnie napluł i powiedział "nic nie wiesz, nie ufam ci, nie wiesz o czym mówisz. Dokonałaś złej decyzji i ja ją naprawię" - stwierdziła kobieta. - Nie szczepiłam go, bo uważam, że to najlepszy sposób, by chronić - dodała.
Znacznie łagodniej kobieta wypowiadała się w rozmowie z telewizją CBS. - Jestem dumna, że postępuje zgodnie z tym co wierzy, nawet jeśli to wbrew temu, w co wierzę. To dobry dzieciak - powiedziała.
Według prawa stanowego Ethan w wieku 18 lat może zaszczepić się sam. W grudniu podano mu zastrzyki przeciwko grypie, zapaleniu wątroby, tężcowi i HPV. Jego 16-letni brat też chciałby się zaszczepić, ale będzie musiał poczekać. Ohio nie jest bowiem jednym ze stanów, w którym osoby niepełnoletnie mogą zaszczepić się bez zgody rodziców.
Według fachowców obawy "antyszczepionkowców" nie mają naukowych podstaw. Prof. Jacek Wysocki, szef Polskiego Towarzystwa Wakcynologii: - Dzisiaj świat nie godzi się na to, żeby dzieci o mniejszej odporności umierały w wyniku zakażeń, i to właśnie pomagają osiągnąć szczepionki - wyjaśniał w rozmowie z Gazeta.pl. - Na przestrzeni lat przeprowadzono szereg badań, które wykazały, że nie ma też związku między wprowadzeniem szczepionek a rosnącą liczbą alergii - mówi dalej Wysocki.
Mitem są również pogłoski, jakoby szczepionki wywoływały u dzieci zaburzenie rozwoju. - Choć nigdy nie potwierdzono, by związki rtęci - czyli właśnie tiomersal - zawarte w szczepionkach wywoływały szkodliwe objawy, społeczny lęk przed ich obecnością sprawił, że producenci praktycznie usunęli je ze szczepionek. W Polsce związki rtęci występują tylko w starej, klasycznej szczepionce przeciwko błonicy, krztuścowi i tężcowi. Jeśli mimo to rodzic obawia się rtęci, może kupić szczepionkę skojarzoną (czyli taką, która jednocześnie uodparnia organizm na kilka chorób) z bezkomórkowym składnikiem krztuścowym. W jej składzie nie ma tiomersalu - tłumaczy Wysocki.