Na powierzchni około 20 kilometrów kwadratowych posiadłości Pablo Escobara znajdował się hiszpański dom kolonialny, park z rzeźbami, prywatne lotnisko, arena walk byków, tor gokartowy, zoo oraz kolekcje starych samochodów, pojazdów wojskowych i figur dinozaurów. Przy wjeździe do hacjendy umieszczono replikę samolotu, którym Pablo Escobar po raz pierwszy przemycił kokainę do Stanów Zjednoczonych.
Posiadłość była wizytówką przestępcy, który do swojego zoo sprawdzał zwierzęta z różnych kontynentów. Poza hipopotamami w prywatnym ogrodzie zoologicznym Escobara można było zobaczyć antylopy, nosorożce, strusie, słonie, żyrafy oraz niezliczoną ilość egzotycznych ptaków.
Po śmierci Escobara rodzina przestępcy i rząd Kolumbii rozpoczęli sądową walkę o prawa do zarządzania Posiadłością Napoles. Sprawę w 2006 roku wygrał rząd, który przekazał prawa do zarządzania nieruchomością gminie Puerto Triunfo. Wartość domu szacowana była na 5 bilionów kolumbijskich pesos (2,23 miliony dolarów). Problemem jednak stały się zwierzęta, których koszt utrzymania był zbyt wysoki. Większość z nich została przekazana do kolumbijskich i zagranicznych ogrodów zoologicznych.
Na tym jednak historia zwierząt Escobara się nie kończy. Na terenie wilii przebywają nadal zebry, strusie i bizony. Hipopotamom pozwolono poruszać się po całym obiekcie, więc z czasem wybrały wolność i uciekły do okolicznych rzek i jezior. Na ich obecność w lokalnych wodach zaczęli skarżyć się rybacy, a rząd ponownie musiał zająć się problemem, który pozostawił im w spadku najbogatszy handlarz narkotyków.
Hipopotamy Escobara w Kolumbii czują się bardzo dobrze. Tam, gdzie żyją, nie ma dużych drapieżników, które zagrażałyby ich populacji. Ponadto mają dobry dostęp do pożywienia i wody, a obecność człowieka przestaje im przeszkadzać. Czasami te trzytonowe zwierzęta widywane są, jak spacerują między domami w Puerto Triunfo.
Wpływ hipopotamów na środowisko kraju opisał m.in. National Geographic. "Kokainowe hipopotamy", bo tak nazywają je dziennikarze, mogą wpłynąć na większe zamulenie rzek, a to z kolei może spowodować zmniejszenie liczby ryb w wodach śródlądowych. Naukowcy obawiają się także, że wzrost liczby hipopotamów może wyprzeć z Kolumbii manaty oraz inne mniejsze zwierzęta i tym samym wpłynąć na zmianę ekosystemu w tym kraju.
Jonathan Shurin z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego szacuje, że pod koniec 2018 roku wolno żyjących hipopotamów w Kolumbii mogło być nawet 60! Problem próbowano rozwiązać ograniczając ich liczbę - w 2009 roku rząd podjął plan sterylizacji, jednak okazało się to zbyt drogie, trudne i niebezpieczne dla przeprowadzających zabieg ludzi.