Wybory prezydenckie na Ukrainie: dwoje politycznych weteranów i... telewizyjny komik

Aktualny prezydent, była premier i telewizyjny komik będą walczyć o fotel prezydenta Ukrainy. Poza nimi wystartuje kilkudziesięciu kandydatów
Zobacz wideo

O północy na Ukrainie minął termin zgłaszania kandydatów do wyborów prezydenckich. W centralnej komisji wyborczej w Kijowie zarejestrowano ponad 80 osób, które zamierzają wystartować. Ostateczna lista kandydatów będzie ogłoszona w najbliższy piątek. Pierwsza tura wyborów odbędzie się 31 marca.

Aby być zarejestrowanym przez komisję kandydaci nie musieli zbierać podpisów, ale każdy z nich powinien wpłacić na rzecz państwa 2,5 miliona hrywien, czyli równowartość około 100 tysięcy dolarów. M.in. z powodu braku wpłaty komisja odrzuciła już nieco ponad 20 zgłoszeń.

Nadchodzące wybory będą rozliczeniem tego, jak Ukraina wykorzystała możliwości, które pojawiły się przed nią po obaleniu Wiktora Janukowycza. Ich wynik i przebieg jest trudny do przewidzenia. W większości sondaży żaden z kandydatów nie osiąga więcej niż kilkanaście procent głosów poparcia. Dlatego też najprawdopodobniej odbędą się dwie tury wyborów.

Według większości badań opinii publicznej największe szanse na wejście do drugiej z nich ma aktualny prezydent Petro Poroszenko, była premier Julia Tymoszenko oraz Wołodymyr Zełenski – telewizyjny komik, do niedawna znany przede wszystkim jako odtwórca tytułowej roli w komediowym serialu „Sługa narodu”. 

Czytaj więcej: Wiktor Janukowycz zaocznie skazany przez sąd w Kijowie. 13 lat więzienia za zdradę stanu

Poroszenko broni swojego dorobku

Choć w maju 2014 r. Poroszenko odniósł zwycięstwo w pierwszej turze, zdobywając 54,7 proc. głosów, aktualnie cieszy się on wyjątkowo niskim poparciem jak na urzędującego prezydenta. Do niedawna pojawiały się spekulacje, że nie zamierza on w ogóle wziąć udziału w wyścigu o prezydencki fotel. Jednak 29 stycznia zdecydował ubiegać się o reelekcję. - Poczucie ogromnej odpowiedzialności przed państwem, przed współczesnymi i kolejnymi pokoleniami zmusiło mnie do podjęcia decyzji o ponownym kandydowaniu na stanowisko prezydenta - mówił, występując w Kijowie na Forum "Od Krut do Brukseli. Idziemy swoją drogą". Zapowiedział także, że za pięć lat Ukraina złoży wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej.

Urzędujący prezydent jest honorowym przywódcą parlamentarnej partii Blok Petra Poroszenki. Jednak w tegorocznych wyborach startuje jako kandydat niezależny. Na spotkaniu w Kijowie jego kandydaturę poparli m.in. premier Wołodymyr Hrojsman, przewodniczący parlamentu Andrij Parubij i mer Kijowa Witalij Kliczko. Obecni byli m.in.: zwierzchnik Cerkwi Prawosławnej Ukrainy Epifaniusz, były prezydent Wiktor Juszczenko oraz znani literaci, muzycy i aktorzy.

Tymoszenko: do trzech razy sztuka

Jak pokazują sondaże, nawet jeśli Poroszenko wejdzie do drugiej tury, może przegrać konfrontację z Julią Tymoszenko. To nie pierwszy raz, kiedy twarz pomarańczowej rewolucji i pierwsza kobieta w historii pełniąca urząd premiera Ukrainy, ubiega się o najwyższy urząd w państwie. W 2010 roku przegrała wybory z prorosyjskim kandydatem Wiktorem Janukowyczem. W przedterminowych wyborach na szefa państwa w 2014 roku poniosła porażkę w konfrontacji z Poroszenką. Jednak tym razem, mimo że wielokrotnie stawiano jej zarzuty karne (w tym o defraudacje, spowodowanie strat państwowego przedsiębiorstwa oraz zlecenia zabójstwa), może w końcu odnieść sukces.

58-letnia polityk już w czerwcu oświadczyła, że zamierza wziąć udział w wyborach: - Wystartuję w wyborach na prezydenta Ukrainy. Uczynię to nie po to, by pobawić się w autorytaryzm i monopol na władzę. Dla mnie stanowisko prezydenta nie jest PlayStation, lecz oznacza realne zmiany, na które czeka cały kraj - oświadczyła w trakcie wideokonferencji na Facebooku.

Tymoszenko zapowiada, że po objęciu najwyższego stanowiska w państwie przeprowadzi referendum. - Zaproponuję zmiany w konstytucji jako realną umowę społeczną w celu demonopolizacji władzy. Z jednej strony ma być ona silniejsza pod względem realizacji strategii, zaś z drugiej - dobrze zorganizowana, wyważona i kontrolowana przez społeczeństwo - wyjaśniała kandydatka.

Ukraiński Donald Trump?

Wśród ponad 80 kandydatów wskazać można szereg postaci, które mogłyby zagrozić dwójce politycznych weteranów takich jak były minister obrony Anatolij Hrycenko, lider Partii Radykalnej Ołeh Laszko czy minister ds. paliw i energetyki Jurij Bojko. Jednak największą popularnością wśród nich cieszy się telewizyjny komik Wołodymyr Zełenski. W niektórych badaniach zdobywa on najwyższy wynik i - jak wskazują sondaże - ma realne szanse na znalezienie się w drugiej turze.

Zełenski zbudował swoją popularność dzięki roli, którą odgrywa w komediowym serialu z gatunku political-fiction pt. „Sługa narodu”. 40-letni aktor wciela się w postać nauczyciela, który nieoczekiwanie wygrywa wybory prezydenckie po tym, jak w nagraniu zamieszczonym w internecie ostro skrytykował korupcję w obozie władzy. Po objęciu stanowiska stara się nie korzystać z żadnych przywilejów i żyć jak dotąd, jednocześnie przeciwstawiając się skorumpowanym politykom i urzędnikom.

Wraz z rosnącą popularnością Zełenskiego to, co dotychczas było fikcją i satyrą zaczęło przekształcać się w rzeczywistość. Aktor zaczął plasować się na czele rankingów popularności jeszcze zanim ogłosił, że zamierza startować w wyborach. Anty-establishmentowa retoryka oraz skuteczne wykorzystanie mediów społecznościowych sprawiły, że komik porównywany jest do Donalda Trumpa, który zanim rozpoczął karierę polityczną również był m.in. znaną postacią telewizyjną.

Fenomen Zełenskiego nie sprowadza się jednak do krytyki politycznych elit i obietnicy "nowego otwarcia". Aktor jest gwiazdą programu kabaretowego "Studia Kwartał 95" w stacji telewizyjnej 1+1, należącej do jednego z najbogatszych obywateli Ukrainy Ihora Kołomojskiego. Oligarcha, który na stałe mieszka w Szwajcarii, nawołuje Ukraińców, by nie wybierali na drugą kadencję obecnego prezydenta Petra Poroszenki. Zełenski pochodzi ze znajdującego się we wschodniej Ukrainie miasta Krywyj Rih i przedstawia się jako rzecznik rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy. Niezależnie od tego czy komik dostanie się do drugiej tury wyborów prezydenckich analitycy przekonują, że bez wątpienia utrudni on kampanię zarówno Petra Poroszenki jak i Julii Tymoszenko.

Więcej o: