W sobotę w programie "Superwizjer" TVN wyemitowano reportaż o zabijaniu zwierząt w sposób niehumanitarny i niezgodny z przepisami. Jeden z dziennikarzy magazynu zatrudnił się w takiej rzeźni i udokumentował proceder.
W programie reporterzy wyjaśniają, że zgodnie z prawem tylko zdrowe krowy mogą zostać zabite w celu produkcji mięsa. Jednak w niektórych rzeźniach zabija się też "leżące" krowy, czyli zwierzęta chore lub z urazami. O tym, co zrobić z taką krową - uśpić lub zezwolić na tzw. "ubój z konieczności" na miejscu - powinien zdecydować weterynarz. Reporterzy TVN ustalili, że dochodzi do sytuacji, w której to sami pracownicy, a nie weterynarz, przystawiają znak potwierdzający przydatność do spożycia.
O głośnym reportażu napisał brytyjski dziennik "The Guardian". W tekście zwrócono uwagę, że Polska w 2017 r. eksportowała za granicę 415 tys. ton wołowiny, w tym 16 tys. do samej Wielkiej Brytanii.
"Nagrany z ukrycia film budzi obawy w związku z poważnym zagrożeniem zdrowotnym ze strony jednego z głównych eksporterów w Unii Europejskiej" - czytamy w "The Guardian".
"Eksperci, którzy widzieli nagranie, twierdzą, że sytuacja zwiększa prawdopodobieństwo poważnych zagrożeń i wzywają polski rząd do szybkiego działania i poinformowania wszystkich europejskich krajów" - dodają dziennikarze.
W tekście wypowiada się też Chris Elliott, ekspert ds. bezpieczeństwa żywności z Queen's University w Belfaście, który stwierdza, że "jeśli jest jakikolwiek dowód na to, że to mięso opuściło Polskę, istnieje pole do ogólnoeuropejskiego alarmu bezpieczeństwa".
Głos w sprawie zabrało również BBC. Jak czytamy na stronie internetowej brytyjskiego nadawcy, "doniesienia mają prawdopodobnie duże znaczenie dla Unii Europejskiej, ponieważ w 2013 r. skandal związany z końskim mięsem odsłonił złożoność rynku sprzedaży mięsa w Europie".
Z kolei jeden z urzędów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności w Finlandii skontaktował się już się ze stroną polską, by sprawdzić, czy mięso chorych krów mogło trafić na fiński rynek.