W środę na ulice Caracas wyszło kilkadziesiąt tysięcy Wenezuelczyków, domagających się ustąpienia prezydenta Nicolasa Maduro i jego rządu. Tego domaga się również opozycja na czele z Juanem Guaido, który ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli. Protesty mają bardzo gwałtowny charakter. W zamieszkach zginęło już 14 osób. 218 zostało zatrzymanych przez policję.
Autoproklamację Guaido uznał m.in. Donald Trump. W odpowiedzi Nicolas Maduro, dotychczasowy prezydent Wenezueli, zerwał stosunku dyplomatyczne ze Stanami Zjednoczonymi. Jednocześnie zażądał w środę, aby USA wycofały z jego kraju swoich dyplomatów. Dał im na to 72 godziny.
Amerykański Sekretarz Stanu Mike Pompeo oświadczył, że Stany Zjednoczone nie podporządkują się nakazowi wycofania dyplomatów z Wenezueli. Wyjaśnił, że USA nie uznają Nicolasa Maduro za prezydenta kraju i będą postępować zgodnie z poleceniami Juana Guaido, który chce utrzymania przez USA i inne kraje swoich placówek w Caracas.
Nie tylko Stany Zjednoczone uznały przywództwo Guaido w Wenezueli. Zrobiły to również Kanada, Brazylia, Argentyna Peru oraz Chile. Został on jednak odrzucony przez wenezuelską armię.
"Rozpacz i nietolerancja podkopują pokój naszego narodu, a my, żołnierze ojczyzny, nie akceptujemy prezydenta narzuconego w cieniu mrocznych interesów lub samozwańczego wbrew prawu. Wojsko broni naszej konstytucji i jest gwarantem narodowej suwerenności" - napisał na Twitterze Vladimir Padarino, minister obrony Wenezueli.
Sytuację w Wenezueli skomentował na Twitterze Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk. Wyraził on nadzieję, że Europa okaże wsparcie walczącym o demokrację Wenezuelczykom. - Mam nadzieję, że Europa zjednoczy się we wsparciu dla demokratycznych sił w Wenezueli. W przeciwieństwie do Maduro, zarówno parlament, jak i Juan Guaido mają demokratyczny mandat ze strony obywateli - napisał polityk.
Nicolas Maduro jest prezydentem Wenezueli od 2013 roku, jednak 10 stycznia 2019 roku został zaprzysiężony na drugą kadencję. Polityk jest oskarżany o zrujnowanie gospodarki kraju i pogłębienie kryzysu. Ma on jednak wsparcie m.in. Chin, Rosji i Turcji. Rządu Maduro popierają również komunistyczna Kuba, Nikaragua i Boliwia.