Poniedziałkowa rozprawa ws. Kevina Spaceya trwała zaledwie sześć minut. Amerykański sąd zastosował wobec aktora zakaz zbliżania się do 18-latka oraz jego rodziny, a także zakaz nawiązywania z nim kontaktu.
Sąd przychylił się także do prośby prawników aktora, by zabezpieczyć dane z telefonu 18-latka z okresu pół roku po rzekomej napaści. Adwokaci Spaceya utrzymują, że pozwolą one "prawdopodobnie oczyścić" ich klienta z zarzutów.
Kolejna rozprawa odbędzie się 4 marca. Aktor decyzją sądu nie musi się na niej stawić, musi jednak być pod telefonem w razie dodatkowych pytań.
Aktorowi grozi nawet pięć lat więzienia.
59-latek usłyszał zarzuty 20 grudnia ub. r. Do napaści na 18-latka miało dojść w 2016 roku w barze w Nantucket. Molestowany nastolatek, jak się później okazało, to syn dziennikarki telewizyjnej z Bostonu Heather Unruh, która ujawniła sprawę. Spacey miał najpierw upić 18-latka, następnie rozpiąć mu rozporek, włożyć rękę w spodnie i złapać za genitalia.
Aktor długo milczał na ten temat, jednak przed świętami zabrał głos w tej sprawie. - Nie będę płacił ceny za coś, czego nie zrobiłem - powiedział w opublikowanym na YouTubie filmie.
To nie pierwszy zarzut napaści seksualnej, jaki postawiono Spaceyowi. W 2017 roku aktor Anthony Rapp publicznie oskarżył Spaceya, że próbował on przemocą skłonić go do czynności seksualnych w 1986 roku, gdy ten miał 14 lat. Spacey oświadczył, że nie pamięta takiego zdarzenia, ale przeprosił za swoje zachowanie. Jednocześnie aktor ujawnił, że jest gejem.