Protest "żółtych kamizelek" we Francji. Doszło do starć z policją i ewakuacji rzecznika rządu

W wielu francuskich miastach doszło do starć "żółtych kamizelek" z policją. W ruch poszła kostka brukowa i butelki, funkcjonariusze odpowiedzieli gazem łzawiącym i gumowymi kulami.
Zobacz wideo

O godzinie 12 w sobotę we Francji, według szacunków policji, przedstawicieli ruchu tzw. "żółtych kamizelek" było więcej niż podczas poprzednich protestów. W Paryżu protestowało co najmniej 4 tysiące osób. W różnych miastach na terenie całego kraju dochodziło do starć manifestujących ze służbami porządkowymi.

Jak podaje AFP, rzecznik rządu Francji Benjamin Griveaux musiał być ewakuowany ze swojego paryskiego biura po tym, jak około 15:30 do budynku wdarło się około piętnastu przedstawicieli "żółtych kamizelek". Protestujący za pomocą sprzętu budowlanego, który stał na ulicy, wyważyli drzwi do ministerstwa i na chwilę weszli na dziedziniec.

Francja. W wielu miastach doszło do starć "żółtych kamizelek" z policją

W Paryżu oficjalnie zgłoszono dwa zgromadzenia. Celem jednego z przemarszów było Zgromadzenie Narodowe. Pochód został jednak zatrzymany na kładce nad Sekwaną. Doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. Częściowemu spaleniu uległa cumująca w pobliżu barka mieszkalna.

Do napięć doszło również w Beauvais, Rennes, Nantes i Rouen. Dwa pojazdy opancerzone i dwie armatki wodne stacjonowały przed ratuszem w Bordeaux. Demonstrowało tam ponad 4,5 tysiąca osób. Protest przerodził się w starcia z policją. W Rennes grupa manifestantów usiłowała się wedrzeć do ratusza.
W Rouen protestowało około 2 tysięcy "żółtych kamizelek". Zamieszki wybuchły około południa. W kierunku policji poleciała kostka brukowa. W odpowiedzi służby użyły gazu łzawiącego i gumowych kul, trafiając jedną osobę w tył głowy. Protestujący wznieśli kilka barykad, podpalili bankomat i zniszczyli przystanek autobusowy.

Większość z dwóch tysięcy protestujących w Nantes to kobiety. Tam także doszło do starć z policją. Funkcjonariusze użyli granatów z gazem łzawiącym. Co najmniej jedna osoba odniosła obrażenia.

Francuski minister spraw wewnętrznych Christophe Castaner poinformował, że w sobotnich manifestacjach wzięło udział około  50 tys. osób.

 "Żółte kamizelki" protestują w całej Francji już ósmy tydzień. Żądają podniesienia wysokości płac, emerytur i zasiłków dla bezrobotnych, zwiększenia praw obywatelskich i ustąpienia prezydenta Macrona.

Więcej o: