Manifestacja antyrządowa w Budapeszcie rozpoczęła się o godz. 14 na placu Bohaterów. Ma zakończyć się przed budynkiem parlamentu na placu Kossutha. Jak informują węgierskie media, w demonstracji uczestniczą tysiące osób.
Wśród uczestników są nie tylko partie polityczne, ale również m.in. związki zawodowe i organizacje obywatelskie.
- Jesteśmy tu ze strachu przed rządami Orbana. Wiemy, że w Polsce macie ostatnio podobne doświadczenia. Ale u nas nigdy nie było wielkiego ruchu obywatelskiego przeciwko władzy - mówi jeden z protestujących w rozmowie z reporterem TOK FM Tomaszem Settą.
W grudniu prezydent Węgier Janos Ader podpisał tak zwaną ustawę niewolniczą, która podnosi górną granicę godzin nadliczbowych w pracy. Nowelizacja kodeksu pracy przewiduje, że granica wzrośnie z 250 do 400 godzin w roku i będzie można je rozliczać w ciągu trzech lat.
Demonstracje przeciw tak zwanej "ustawie niewolniczej” rozpoczęły się wkrótce po jej przyjęciu. Podczas demonstracji kilka razy doszło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. Do tej pory zatrzymano ponad 50 osób, 15 policjantów zostało rannych.
Pojawiły się również kolejne postulaty. Protestujący domagają się m.in. niezależnego sądownictwa, a także przywrócenia wolnych mediów.