W czwartkowym wybuchu metanu w kopalni w Karwinie zginęło 13 górników, w tym 12 Polaków. 10 polskich górników zostało rannych, jeden z nich jest w stanie krytycznym.
Do chodników, w których doszło do wybuchu, cały czas pompowany jest azot, który ma wyprzeć z nich metan. Dzięki temu udało się przeprowadzić krótkie rozpoznanie rejonu eksplozji. Ratownicy wydobyli ciała trzech górników, które zostały przetransportowane do zakładu medycyny sądowej w celu identyfikacji.
Czytaj również: Dziś w całym kraju żałoba narodowa. Po śmierci polskich górników w czeskiej kopalni
Rzecznik czeskiego koncernu wydobywczego OKD, Ivo Celichowski, powiedział, że dalsze prowadzenie rozpoznania nie było możliwe ze względu na trudne warunki. Z powodu wysokiego stężenia metanu zdecydowano się na zamknięcie zagrożonego obszaru tamami. Na razie nie wiadomo, kiedy ekipy ratunkowe będą mogły powrócić na dół.
Prezes Wyższego Urzędy Górniczego w Katowicach Adam Mirek będzie członkiem komisji wyjaśniającej przyczyny tragedii w czeskiej kopalni. Mirek został poproszony o udział w komisji przez szefostwo czeskiego nadzoru górniczego. Pierwsze robocze spotkanie ma się odbyć w czwartek.
- To sprawa bez precedensu - mówi Adam Mirek. Jego zdaniem, udział w tej komisji pozwoli bardziej zobiektywizować wyniki jej prac. - Ale również będziemy wiedzieli, że zrobiono wszystko co możliwe. To nie o to chodzi, że nie dowierzamy kolegom z Czech. Tak nie jest, natomiast pozwoli to uniknąć nieporozumień i jakiś fałszywych oskarżeń - podkreśla.
W komisji, oprócz specjalistów, będą też przedstawiciele czeskich związków zawodowych. Jej prace - po zakończonej akcji - mogą potrwać nawet kilka miesięcy.