W niedzielnej demonstracji w Brukseli wzięło udział ok. 5,5 tys. osób. Protestujący sprzeciwiali się paktowi Organizacji Narodów Zjednoczonych dotyczącemu migracji. Dokument został przyjęty w Marrakeszu 10 grudnia.
Demonstrację zorganizowały flamandzkie organizacje prawicowe, dołączyli też skrajni nacjonaliści z partii Interes Flamandzki (Vlaams Belang) oraz belgijscy chuligani piłkarscy.
Demonstracja w dzielnicy europejskiej początkowo przebiegała spokojnie. Po dwóch godzinach miała się zakończyć, a jej uczestnicy mieli się spokojnie rozejść. Po wysłuchaniu wystąpień część demonstrantów zaczęła atakować policję, rzucać w funkcjonariuszy kamieniami, znakami drogowymi i butelkami. Policjanci odpowiedzieli gazem łzawiącym i armatkami wodnymi.
Niemal 90 osób zostało zatrzymanych.
W tym samym czasie, w innym miejscu Brukseli odbyła się także demonstracja zwolenników paktu migracyjnego. Była mniej liczna - wzięło w niej udział około tysiąca osób i przebiegła spokojnie.
Pakt został przyjęty podczas konferencji, która odbyła się w marokańskim Marrakeszu. Sygnatariuszami byli przedstawiciele około 150 krajów. Dokument składa się z 54 punktów. Jest w nich mowa między innymi o zwiększaniu dostępności i elastyczności sposobów regularnej migracji, a także o minimalizowaniu niekorzystnych czynników powodujących opuszczanie kraju pochodzenia.
Porozumienie dotyczy także skoordynowanych działań międzynarodowych w sprawie zaginionych migrantów, a także wzmocnienia transgranicznej walki z przemytem migrantów oraz zapobiegania handlowi ludźmi w kontekście migracji międzynarodowych.
Pakt został przyjęty po półtorarocznych rozmowach i negocjacjach. Z podpisania porozumienia wycofały się między innymi Polska, Austria, Czechy, Węgry i USA.
Spór o ONZ-owski pakt migracyjny w Belgii doprowadził przed tygodniem do rozpadu koalicji rządzącej. Rząd opuścili politycy z partii NV-A, czyli umiarkowani flamandzcy nacjonaliści. Uważali oni, że w dokumencie jest zbyt dużo ogólnych zapisów, które pozostawiają szerokie pole do interpretacji, nie rozwiewają obaw obywateli i mogą w przyszłości zobowiązać kraje do przyjmowania migrantów.