Od rana zmobilizowane siły porządkowe czuwają przed zapowiedzianymi na dziś kolejnymi protestami "żółtych kamizelek". Furgonetki Żandarmerii pojawiły się na Placu Concorde, Porte Maillot i Polach Elizejskich. Pojazdy opancerzone zajęły pozycję w pobliżu Placu Bastylii. Tam też pojawiły się służby medyczne. Ryzyko zamieszek i przemocy jest oceniane jako wysokie.
Prewencyjnie policja zatrzymała od początku dnia ponad 400 osób. To znacznie więcej niż o tej samej porze w ubiegłą sobotę. 127 z zatrzymanych osób trafiło do aresztu. Paryska prefektura poinformowała, że w aresztach przygotowała w sumie 800 miejsc. Służby odpowiadające za porządek i bezpieczeństwo zatrzymują m.in. osoby w maskach gazowych.
Wielu właścicieli sklepów w centrum francuskiej stolicy zdecydowało się zabezpieczyć okna i drzwi zabijając je deskami.
Pierwsi manifestanci zaczęli się gromadzić w centrum Paryża około siódmej rano na Polach Elizejskich. W pobliżu miejsc spotkań kontroluje ich policja. Siły porządkowe konfiskują wszystko, co może być użyte w zamieszkach: gogle narciarskie, okulary pływackie, hełmy, surowica fizjologiczna przeciw gazowi łzawiącemu. Policja odbiera także kije, flagi, butelki i puszki po napojach.
Źródłem protestów ruchu tzw. "żółtych kamizelek" była planowana przez rząd podwyżka od nowego roku akcyzy na paliwa. Kilka dni temu rząd zawiesił wcielanie planów w życie na sześć miesięcy. W tym czasie ma dojść do debat pomiędzy wszystkimi dotkniętymi przez ewentualne zmiany stronami.