Jak opisuje "New York Times" George H.W. Bush w ostatnich dniach słabł, nie wychodził z łóżka, nie jadł i głównie spał. "Jak na człowieka, który kilkukrotnie wymknął się śmierci, wyglądało na to, że jego czas właśnie nadchodzi" - czytamy w artykule. W piątek, w dniu śmierci, Bush czuł się nieco lepiej. Zjadł śniadanie z trzech jajek na miękko, jogurtu i dwóch napojów owocowych. Towarzyszył mu James A. Baker III, długoletni przyjaciel i były sekretarz stanu.
- Dokąd zmierzamy, Bake? - spytał były prezydent.
- Idziemy do nieba - odpowiedział Baker.
- Tam właśnie chcę iść - stwierdził Bush.
Bush Senior ostatnie chwilę spędzał w swoim domu w Houston, w otoczeniu przyjaciół, członków rodziny, lekarzy i duchownych. Obecni byli m.in. Baker z żoną, syn Neil z żoną i synem, wnuczka i Jean Becker, szefowa personelu z Białego Domu.
Dr. Russell J. Levenson jr., który od 11 lat był pastorem Busha, powiedział, że pocieszano umierającego, że już niebawem połączy się ze zmarłą w kwietniu żoną Barbarą i ich córką Robin, która z powodu białaczki zmarła jako dziecko. - Wiedział dokąd idzie i z kim będzie. Czekał na ponowne spotkanie z Barbarą i Robin - zapewnił duchowny.
Po śmierci żony Bush chciał spędzić jeszcze jedne, ostatnie wakacje w rodzinnym domu w Kennebunkport w stanie Maine. Po powrocie do Houston, jego stan zaczął się pogarszać. 10 dni przed śmiercią Baker spytał go, czy chciałby dożyć setki. - Chciałbym, ale chyba mi się to nie uda - powiedział Bush.
W piątkowy wieczór Baker drugi raz odwiedził Busha. Ten siedział w łóżku i był w stanie rozmawiać. Przyjaciel wyszedł, ale o 20:15 otrzymał telefon z informacją o znacznym pogorszenia stanu zdrowia Busha. Baker w ostatnich chwilach trzymał swojego byłego szefa za ręce i masował mu stopy [przed śmiercią słabnie krążenie, a ręce, stopy uszy czy nos się ochładzają - red.]. W tym czasie dzwoniono do dzieci Busha, by mogły przyjechać i się pożegnać. Jak zapewnił były sekretarz stanu, Bush był spokojny i gotowy na śmierć.
Wówczas odbył też ostatnią rozmowę z najstarszym z synów, George'm W. Bushem, również byłym prezydentem. Bush jr. dzwonił ze swojego domu w Dallas. Powiedział ojcu, że był "wspaniałym tatą" i że go kocha. - Ja ciebie też kocham - odpowiedział Bush sr. To były jego ostatnie słowa.
O 21:15 pojawił się pastor, który poprowadził modlitwę. - Klęczeliśmy wokół łóżka, położyliśmy na nim ręce i modliliśmy się za niego - mówił Baker. Nie męczył się, nie miał trudności z oddychaniem. O 22:20 odszedł.
George Bush senior, 41. prezydent Stanów Zjednoczonych, najwyższy urząd w państwie pełnił w latach 1989-1993. Wcześniej, przez osiem lat był wiceprezydentem, za czasów Ronalda Reagana. Sześciokrotnie gościł w Polsce, w tym dwa razy podczas kadencji prezydenckiej, w 1989 i 1992 roku.