Według szacunków francuskiego ministerstwa spraw wewnętrznych, w protestach przeciwko polityce prezydenta Emmanuela Macrona i podwyżkom cen paliw, w całym kraju wzięło udział 75 tysięcy osób. Demonstracjom "żółtych kamizelek" towarzyszyły zamieszki i utrudnienia w wielu rejonach Francji.
W związku z tymi wydarzeniami francuski rząd poinformował, że premier Edouard Philippe odwołał wizytę na szczycie klimatycznym COP24 w Katowicach. Jak poinformował rząd Francji, premier poprosił ministra ds. transformacji ekologicznej Francois de Rugy, by przewodniczył francuskiej delegacji na szczycie.
W Paryżu w wyniku gwałtownych strać demonstrantów z policją, zamknięto co najmniej 19 stacji metra. Paryska policja podała, że rannych zostało 65 osób, jest wśród nich jedenastu przedstawicieli sił bezpieczeństwa, a 205 osób zostało aresztowanych.
Pojawiły się informacje, że protestujący ukradli również karabin szturmowy z policyjnego pojazdu w centrum Paryża. Fotografie z protestów ukazują spore zniszczenia w Paryżu, między innymi, kilkadziesiąt stojących w ogniu samochodów w okolicach Pól Elizejskich.
Protest spotyka się z sympatią i wsparciem 85 procent społeczeństwa sprzeciwiającego się planom podwyżek paliw, przede wszystkim oleju napędowego, co ma według prezydenta Emmanuela Macrona mieć pozytywny wpływ na stan środowiska.
To już drugi weekend z rzędu, gdy we francuskich odbywają się protesty "żółtych kamizelek".
Szczyt klimatyczny ONZ w Katowicach - COP24 - odbędzie się w dniach 2-14 grudnia. Podczas COP24 mają zostać ustalone zasady ochrony klimatu, tak aby zahamować proces globalnego ocieplenia. Oficjalne otwarcie szczytu klimatycznego przez prezydenta RP Andrzeja Dudę nastąpi 3 grudnia.
Jedną z przyczyn globalnego ocieplenia są gazy cieplarniane, w tym CO2. Na liście państw, które emitują najwięcej dwutlenku węgla rocznie, Stany Zjednoczone są na drugim miejscu (za Chinami), Rosja na czwartym, Niemcy na szóstym, zaś Francja na osiemnastym - wynika z raportu Komisji Europejskiej z 2017 roku.