W sobotę udało się rozwiać wątpliwości Hiszpanii dotyczące Gibraltaru i wycofała ona swoje zastrzeżenia do umowy ws. brexitu. Teraz decyzja państw członkowskich Unii Europejskiej - którą podejmą na szczycie w Brukseli - zdaje się formalnością. Jednak droga do niej nie była prosta.
Umowa brexitowa jest zwieńczeniem prawie dwuletnich negocjacji Brukseli z Londynem. Szef Rady Europejskiej Donald Tusk napisał w liście do unijnych liderów, że podczas tych rokowań nie chodziło o pokonanie kogokolwiek. - To uczciwe i wyważone porozumienie - komentował unijny negocjator Michel Barnier.
Donald Tusk w sobotę informował, że będzie rekomendował państwom członkowskim zatwierdzenie umowy. Ocenił, że z powodu brexitu "nikt nie ma powodów do radości", ale UE "zdała test jedności i solidarności". Napisał też, że mottem na niedzielny szczyt mogą być słowa Freddiego Mercurego (w sobotę przypadała rocznica śmierci artysty): "Friends will be friends, right till the end" (ang. "Przyjaciele pozostaną przyjaciółmi, aż do samego końca").
Umowa liczy blisko 600 stron i określa warunki wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Do niej będzie dołączona deklaracja polityczna, zapowiadająca przyszłe relacje handlowe z Wielką Brytanią. Osobne oświadczenie będzie dotyczyło Gibraltaru.
Polskę na szczycie będzie reprezentował premier Mateusz Morawiecki, który o świcie miał wylecieć do Brukseli na szczyt. "Polska zawsze opowiadała się za mądrym kompromisem, a umowa, którą udało się wypracować, to najlepsze porozumienie, jakie można było osiągnąć" - napisał na Twitterze Morawiecki.
Minister do spraw europejskich Konrad Szymański podkreślił w rozmowie z Polskim Radiem, że obie strony zrobiły wszystko, by uniknąć tego, co w tej sytuacji najgorsze. - Czyli chaotycznego, niekontrolowanego brexitu, który byłby trudny nie tylko dla obywateli, ale też przedsiębiorców, w Unii, w Polsce i w Wielkiej Brytanii. Wszyscy podeszli odpowiedzialnie do tego zadania i w duchu tej odpowiedzialności uzgodnili umowę, która realizuje oczekiwania obu stron - podkreślił Szymański.