22 listopada 1963 roku. Odkryta limuzyna powoli sunie przez park Dealey Plaza w Dallas. Liberalny demokrata nie jest mile widziany w konserwatywnym Teksasie, ale ludzie tłumnie wychodzą na ulice i entuzjastycznie witają młodego i przystojnego Kennedy’ego. O godz. 12.30 z okien pobliskiego składu książek zaczynają padać strzały. Pierwsza kula rani Kennedy’ego w szyję, a potem trafia towarzyszącego mu gubernatora stanu, Johna Conally’ego. Kluczowy jest drugi strzał, który rozrywa głowę prezydenta. W amoku jego żona Jackie zaczyna wspinać się na bagażnik, by zebrać kawałki mózgu. Kolumna przyspiesza i rusza do szpitala. Tuż po 13 lekarz wychodzi z sali operacyjnej i informuje, że JFK nie żyje.
Oswald zostaje schwytany o 13.46 w kinie, gdzie się ukrywa. Pół godziny wcześniej zabija próbującego zatrzymać go policjanta. 24 listopada zamachowiec zabiera tajemnicę do grobu - zastrzelił go gangster Jack Ruby. Zeznaje, że chciał oszczędzić bólu wdowie i zemścić się za śmierć głowy państwa. Cztery lata później umiera w więzieniu. Teorie spiskowe ożywają.
"Johnson miał coś wspólnego ze śmiercią Johna" - powie po latach Jackie. Podejrzenie pada na Lyndona Johnsona, wiceprezydenta u boku JFK. To on, już w samolocie z Dallas do Waszyngtonu, zostaje zaprzysiężony na prezydenta. LBJ, powiązany z koncernami przemysłowymi, miał być przeciwny wycofaniu wojsk z Wietnamu, za czym opowiadał się Kennedy. Na polecenie Johnsona (jechał z żoną za limuzyną JFK) strzelać miało FBI. LBJ od lat miał szantażować Kennedy’ego, wiedząc m.in. o jego licznych romansach.
Jeśli nie FBI, to druga z wielkich agencji - CIA. 12 listopada 1963 roku Kennedy kieruje do wywiadu pismo, w którym domaga się dostępu do szczegółów tajnego programu o UFO. - Nie dopuszczali do niego prezydentów. Chciał to zmienić, więc go zastrzelili - wypalił Robert Wood, szef koncernu McDowell Douglas.
Z CIA wiąże się też postać przyszłego prezydenta George’a Busha seniora. W 1976 roku został szefem agencji. Ale "spiskowcy" wiążą go już z wydarzeniami w Dallas. Dokumenty pokazują, że był tam wtedy na zaproszenie Republikanów. Wyjechać z Dallas miał godziny przed zamachem. Ale niektórzy twierdzą, że to właśnie on jest na zdjęciu przed składnicą książek, tuż po zamachu. Potem przez lata ma tuszować sprawę.
Ci zwolennicy teorii spiskowych, którzy nie wierzą, że to robota samych Amerykanów, podejrzenia zwracają w stronę krajów komunistycznych. Kuby, ale przede wszystkim ZSRR i Rumunii.
Ion Pacepa, rumuński generał, w 1978 roku ucieka przez RFN do USA i zaczyna przedstawiać swoją wersję zdarzeń. Mówi, że za zamachem na JFK stało KGB i rzeczywiście Oswald. Zagorzały komunista był w ZSRR od 1959 do 1962 roku. Tam został przeszkolony i wyznaczony do zamachu. W stanie hipnozy miał być "zaprogramowany" do zabicia Kennedy’ego. Sam zamach "Lichoj" (taki pseudonim otrzymał Oswald) miał przeprowadzić później, ale rozkazu nie dało się już - według Pacepy - cofnąć.
Inni miłośnicy teorii spiskowych, szczególnie antysemici, twierdzą, że za zamachem stał Izrael. Twórca państwa i prezydent Dawid Ben-Gurion miał szczerze nienawidzić JFK. Ojciec prezydenta, Joe, uważał Adolfa Hitlera za swojego przyjaciela, a sam John sprzeciwiał się temu, by Żydzi mogli dysponować bronią atomową. "Wyznawcą" tej teorii był np. Muammar Kaddafi.
Ale kto strzelał, jeśli nie był to Oswald? Na słynnym filmie Zaprudera, najlepszym i najbardziej drastycznym nagraniu zamachu, widać, że śmiertelny strzał rozrywa głowę JFK do tyłu, w kierunku przeciwnym do jazdy samochodu.
Tu pojawia się postać prokuratora Jima Garrisona, brawurowo zagrana przez Kevina Costnera w kultowym "JFK" Olivera Stone’a. Twierdził on, że za zabójstwem prezydenta stał biznesmen Clay Shaw i jego "wykonawca" David Ferrie. On lub CIA czy FBI, jak pisaliśmy wcześniej, mieli strzelać z "Grassy Knoll" - małego pagórka wśród drzew na Dealey Plaza.
Dużą popularność zdobyła też teoria, że strzelał sam kierowca limuzyny, William Greer. Gdy pada pierwszy strzał, Greer odwraca się. Nie zwalnia. Jedną dłoń ma zwróconą w stronę JFK. Po chwili pocisk rozrywa jego głowę. To oczywiście tylko cień, a nie pistolet w jego ręce. Jeszcze bardziej absurdalna jest tylko teoria, że strzelała sama Jackie.
Z zamachem sprzed 55 lat wiążą się też dwie tajemnicze postaci. Pierwsza to człowiek z parasolem. Wyróżniał się nie tylko przedmiotem (choć świeciło słońce), lecz także strojem - długim płaszczem i parasolem. Gdy samochód się zbliżał, rozłożył i złożył parasol kilka razy. Dawał znaki snajperowi? A może strzelał specjalnie skonstruowaną przez CIA bronią z zatrutymi strzałkami?
Badająca sprawę Komisja Warrena go nie odnalazła, zgłosił się sam w 1978 roku. Wytłumaczył, że jego dziwne zachowanie miało być protestem przeciwko... uległości Wielkiej Brytanii wobec Hitlera przed wybuchem II Wojny Światowej. Ówczesny premier Neville Chamberlain nosił czarną parasolkę, a ojciec Kennedy’ego - sceptycznie nastawiony do wojny z Niemcami - był ambasadorem USA w Londynie.
Druga tajemnicza postać to "Babushka Lady". Przydomek pochodzi od chusty, którą miała na głowie, niczym stereotypowa Rosjanka. Miała aparat fotograficzny albo kamerę. Gdy ludzie zaczęli w panice biec w kierunku "Grassy Knoll" (co widać na filmach), ona dalej stała spokojnie. Pod koniec lat 70-tych ujawniła się osoba podająca za Babuszkę. Beverly Oliver stwierdziła, że miała wtedy 17 lat i wszystko nagrała ośmiomilimetrową kamerą. Film mieli skonfiskować niedługo potem agenci FBI.
FBI, CIA, KGB, a może Bank Federalny, któremu Kennedy chciał zabrać prawo do emisji waluty? Jeden zamachowiec czy cała grupa? Strzały ze składu książek czy z zupełnie innego miejsca? Instytut Gallupa badał opinie Amerykanów na ten temat od samego zamachu. Tuż po już 59 procent wierzyło, że to spisek. Apogeum teorie spiskowe osiągnęły w 2001 roku, a więc w roku zamachu na World Trade Center - aż 81 procent. Wciąż mniej ludzi w USA wierzy, że Oswald działał sam.