Strzelanina w Chicago. Napastnik zaczął zabijać przed szpitalem, a potem wbiegł do środka

Trzy osoby zginęły z ręki uzbrojonego mężczyzny, który wtargnął do szpitala w Chicago w Stanach Zjednoczonych. Wstępnie podaje się, że napastnik znał pierwszą ze swoich ofiar.

Najpierw mężczyzna zastrzelił, jeszcze przed szpitalem, lekarkę. BBC, powołując się na informacje służb, podaje, że sprawca i ofiara znali się, prawdopodobnie byli w związku. Nieznany jest jednak motyw ataku. 

Po zastrzeleniu kobiety przed szpitalem napastnik wbiegł do budynku, gdzie zastrzelił farmaceutkę, która wychodziła właśnie z windy i policjanta, gdy ten odpowiedział ogniem. Nie żyje także sam napastnik. Nie wiadomo czy popełnił samobójstwo, czy zginął od kul z policyjnej broni. W szpitalu wybuchła panika, lekarze i pacjenci wybiegli przez budynek.

Mer Chicago Rahm Emanuel mówił dziennikarzom, że to kolejny smutny dzień w historii miasta. - Chicago straciło lekarkę, farmaceutkę oraz oficera policji. Każdy z nich robił to, co robi codziennie, to co kocha robić. To łzy padające na duszę naszego miasta. To twarz i działanie szatana - powiedział.

Podczas wymiany ognia został ranny także inny policjant. Paradoksalnie uratował go pistolet. Napastnik trafił w kaburę policjanta, a kula utkwiła w jego broni. 

Niemal w tym samym czasie doszło do strzelaniny w Denver, w której zginęła jedna osoba, trzy zostały ranne. Ujęto na razie jednego z dwóch uzbrojonych bandytów - sprawców zdarzenia.

Więcej o: