Określony jako "de facto przywódca Polski", Jarosław Kaczyński pojawił się na chwilę ostatnim odcinku programu "Przegląd tygodnia: Wieczór z Johnem Oliverem"
(ang. "Last Week Tonight"). Brytyjski komik prowadzi show w popularnym w USA formacie wieczornego programu komediowego, w którym mówi się o polityce, wydarzeniach i show biznesie. Program Olivera nieco różni się od większości. Skupia się nie tylko na aktualnych wydarzeniach, ale poświęca największy segment na jeden temat, niekoniecznie będący na czołówkach mediów. Mogą to być wybory we Włoszech, patologie amerykańskiego więziennictwa czy homofobia wiceprezydenta USA.
W ostatnim odcinku sezonu John Oliver mówił widzom o "niepokojącym zdobywaniu władzy przez autorytarnych przywódców na świecie". - A ostatnio było tego sporo - dodał i zaczął wymieniać: "są ci, którzy przychodzą wam do głowy od razu, jak Władimir Putin i Xi Jinping, którzy stale wzmacniają swoją władzę; są reelekcje rządzących silną ręką Viktora Orbana i Recepa Erdogana; a wreszcie to, co stało się zaledwie w zeszłym miesiącu w piątym największym kraju świata".
To ostatnie zdanie dotyczyło zwycięstwa Jaira Bolsonoro. Prezydent - elekt Brazylii to przedstawiciel skrajnej prawicy, który z sentymentem mówi o czasach wojskowej dyktatury i tortur, jest znany z mowy nienawiści wobec kobiet i osób LGBT, a problem przestępczości chce rozwiązać przez ułatwienie dostępu do broni i agresywne działania służb.
Oliver zauważył, że choć autorytarni przywódcy różnią się od siebie, to widać globalny trend w zdobywaniu przez nich władzy. Wg cytowanych przez niego danych 1/3 populacji świata żyje w "cofających się demokracjach".
Prowadzący wyróżnił trzy cechy wspólne o liderów, których określił jako "autorytarnych". Przy ostatniej z nich - rozbijaniu instytucji - pojawił się polski wątek. - Gdy autorytarni przywódcy dochodzą do władzy, próbują osłabić tych, którzy mogą ich kontrolować. Dziennikarze w autorytarnych krajach są wsadzani do więzień lub zabijani, lub - jak w Rosji Putina - mają "tragiczne wypadki, z których pozostali powinni wyciągnąć wnioski" - kpił Oliver.
- Autorytarni rządzący atakują też najbardziej fundamentalne mechanizmy kontroli i równoważenia władzy, jak sądy i legislaturę. W ostatnich latach struktura władzy w Turcji, Chinach, na Węgrzech i Wenezueli została tak zmieniona, by skonsolidować władzę w rękach przywódców - mówił prowadzący.
- A w Polsce, która staje się coraz bardziej autorytarna, ich de facto przywódca (w tym momencie pokazano zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego - red.) nie musi się już martwić o najważniejszą sędzię w kraju, a także wielu innych sędziów
- powiedział o Małgorzacie Gersdorf i sędziach Sądu Najwyższego. - Jego partia sprytnie zdołała wypchnąć ich (z SN - red.) po prostu przez obniżenie wieku emerytalnego. Gdy niektórzy sędziowie w ramach protestu i tak przyszli do pracy, urzędnik rządowy miał protekcjonalną odpowiedź - opisywał komik. Po tym w programie pokazano wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka dla anglojęzycznej telewizji Al Dżazira.
- Oni (usunięci sędziowie SN - red.) mogą wejść do budynku sądu, mogą tam przebywać jako goście, ale nie mogą pracować jako sędziowie, ponieważ przeszli w stan spoczynku - mówił wiceminister.
Pozostałymi z wymienionych cech było "pokazywanie siły" i ."demonizowanie wrogów". Jako przykład tej pierwszej wymienił ogromne parady wojskowe w Rosji czy Chinach. - Jak tłumaczą eksperci, takie parady mają konkretny cel. Wielu autorytarnych liderów urządza pokazy siły z obawy, że mogą być widziani jako nieprawowici rządzący. Tak samo, jak mężczyzna z wątpliwościami co do rozmiaru swojego penisa kupuje sportowy motocykl - mówił komik.
Stwierdził też, że niektórzy rządzący silną ręką utożsamiają kraj ze swoją osobą i dlatego pokazują samych siebie jako siłaczy. Oliver wymienił Putina jako "najbardziej oczywisty przykład". Putin lubi pokazywać się na propagandowych zdjęciach podczas treningów sztuk walki, jazdy konnej, polowań czy kąpieli w przeręblach.
Druga tendencja autorytarnych rządów to "demonizowanie wrogów", przed którymi tylko oni mogą ich obronić. - Prezydent Filipin Rodrigo Duterte doszedł do władzy twierdząc, że jest antidotum na przestępstwa związane z narkotykami. Od 2016 roku w jego wojnie narkotykowej zginęło 12 tys. osób - opisywał prowadzący show. Dodał, że nie powinno to dziwić, gdyż w oficjalnych reklamach z okazji Bożego Narodzenia Duterte obiecywał, że dla narkomanów i złodziei będą to "ostatnie święta". Inni przywódcy - kontynuował Oliver - z braku prawdziwego wroga stworzą wyimaginowanego przeciwnika, często takiego, który i tak jest już ofiarą, jak migranci. - Zwrot ku prawicy na Węgrzech Viktora Orbana był związany z straszeniem muzułmanami i uchodźcami - powiedział Brytyjczyk.
W dalszej części programu Oliver zwrócił uwagę, że część wymienionych przywódców ma poparcie ludzi nie pomimo, ale dzięki takim działaniom i obietnicom. I przeszedł do sytuacji w USA, gdzie - jak stwierdził - Donald Trump "zdecydowanie zdradza wiele takich cech". - Problemem nie jest to, że Trump brzmi jak autorytarny przywódca. Problemem jest to, że bardzo wielu ludziom się to podoba - ocenił Oliver.
Polska nie pojawia się z programie Olivera zbyt często. Trzy lata temu na przez chwilę w programie pokazano Janusza Korwin-Mikkego, także w roli negatywnego bohatera. W pokazanym fragmencie wystąpienia polityk określił przybywanie migrantów do Europy jako "inwazję ludzkich śmieci".