189 osób było na pokładzie samolotu Lion Air, który w poniedziałek rozbił się niedługo po starcie z indonezyjskiej stolicy, Dżakarty - poinformowało tamtejsze ministerstwo transportu. Akcja poszukiwawczo-ratunkowa cały czas trwa.
Jak pisze "Washington Post", ratownicy wydobyli z morza części kadłuba, dokumenty i torby należące do pasażerów. Funkcjonariusz policji powiedział indonezyjskiej telewizji, że wyciągnięto co najmniej jedno ciało.
- Według moich przewidywań nikt nie przeżył, bo nie znaleziono żadnej z ofiar - powiedział Bambang Suryo Aji, dyrektor operacyjny państwowej agencji ds. poszukiwań i ratunku. Jak zaznaczył, do szpitala trafiło sześć worków na ciała z częściami zwłok ofiar.
Boeing 737 leciał do Pangkal Pinang na wyspie Bangka w zachodniej Indonezji. Wieża kontrolna straciła kontakt z pilotami po 13 minutach rejsu, po starcie z międzynarodowego lotniska w Dżakarcie. Tuż przed zniknięciem z radarów piloci zgłosili potrzebę powrotu do portu lotniczego. Samolot spadł do morza i zanurzył się na głębokość ok. 30-40 metrów.
W sieci pojawiło się wideo, które rzekomo miało pochodzić z pokładu rozbitego samolotu. W rzeczywistości nagranie powstało podczas turbulencji w trakcie innego lotu. Tę informację na Twitterze podał Sutopo Purwo Nugroho, rzecznik indonezyjskiej agencji ds. katastrof.