Według najnowszych informacji podanych przez stację CNN wynika, że służby na Kapitolu przechwyciły paczkę z podejrzaną zawartością adresowaną do Kongresu USA.
Paczkę z ładunkiem wybuchowym zaadresowano także do nowojorskiego budynku Time Warner Center, gdzie znajduje się siedziba stacji CNN. Na miejscu pracuje policja.
Na konferencji prasowej policja stwierdziła, że przedmiot, który był zaadresowany do Johna Brennana, byłego dyrektora CIA i "Time Warner (CNN)", wygląda jak "urządzenie wybuchowe".
Jako część oryginalnego opakowania została również ujawniona koperta zawierająca biały proszek.
Dziennikarz CNN Jim Sciutto udostępnił na Twitterze zdjęcie, na którym widać, jak przed budynek Time Warner Center podjeżdża pojazd ze specjalnym pojemnikiem, w którym ostatecznie został umieszczony pakunek. Na innym zdjęciu widać policję, która wchodzi do budynku. Dziennikarz opublikował też film, na którym widać, jak ładunek zostaje wywieziony przez policję.
Cała ulica przed budynkiem Time Warner Center była zablokowana, a ludzie z okolicy ewakuowani.
Służby poinformowały, że paczka wysłana na adres nowojorskiej siedziby CNN była zaadresowana do Johna Brennana, byłego dyrektora CIA.
Wcześniej CNN informowała, że paczkę z ładunkiem wybuchowym zaadresowano też na adres Białego Domu. Pakunek, jak informowali dziennikarze, został przechwycony przez Secret Service. Rzecznik Secret Service zdementowała jednak te doniesienia - powiedziała, że służby przechwyciły jedynie dwa pakunki, zaadresowane do Clintonów i Obamów.
"Secret Service przechwyciło paczkę zaadresowaną do byłej pierwszej damy Hillary Clinton, na adres w Westchester County, w stanie Nowy Jork. Druga paczka była zaadresowana do rezydencji byłego prezydenta Baracka Obamy i została przejęta przez personel w Waszyngtonie" - czytamy w oświadczeniu służb specjalnych. Pierwszą przechwycono 23 października, drugą - 24 października.
Paczki przesłane do "osób chronionych przez Secret Service" zostały natychmiast zidentyfikowane przez techników podczas rutynowej kontroli poczty i uznano, że mogą być materiałami wybuchowymi. Paczki nie dotarły do adresatów i - jak podaje USSS - nie było ryzyka, by do nich dotarły.
Córka Clintonów, Chelsea, napisała na Twitterze: "Każdego dnia jestem wdzięczna kobietom i mężczyznom z Secret Service. Dziękuję".
Z ostatnich informacji wynika, że co najmniej jedna z paczek została zdetonowana w kontrolowanych warunkach.
Wiadomo już, że FBI łączy obie sprawy i będzie prowadziło jedno śledztwo w sprawie wysłanych pakunków.
Rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders potępiła próby zamachów.
Potępiamy próby brutalnych ataków na prezydenta Obamę, prezydenta Clintona, sekretarz Clinton i inne osoby publiczne. Ktokolwiek jest odpowiedzialny za te nikczemne ataki, zostanie pociągnięty do odpowiedzialności w najszerszym zakresie prawa. Amerykańskie służby prowadzą śledztwo w tej sprawie i podejmą odpowiednie działanie, by ochronić każdą zastraszoną przez tych tchórzy osobę
- czytamy w oświadczeniu.
W poniedziałek prawdopodobnie identyczny pakunek wysłano na adres George'a Sorosa w Nowym Jorku. "New York Times" podał, że ładunek wybuchowy znajdował się skrzynce na listy tuż obok domu węgierskiego biznesmena. W chwili odnalezienia pakunku milionera nie było w domu.
- Osoba pracująca w rezydencji otworzyła paczkę i zobaczyła coś, co wygląda na ładunek wybuchowy - przekazała policja. Pracownik wezwał policję, ekipa saperów zabezpieczyła paczkę, a następnie ją zdetonowała w bezpiecznym miejscu.
Uwaga: W pierwotnej wersji artykułu podaliśmy, że paczkę znaleziono w domu Clintonów, a następnie, że poczta dotarła do biura Baracka Obamy.