Amerykańskie media przyznają, że to była dziwna wizyta. Nie bez powodu CNN artykuł na swoim portalu zatytułował: "17 surrealistycznych rzeczy, które wydarzyły się podczas spotkania Donald Trump-Kanye West".
Na spotkanie w Gabinecie Owalnym raper przyszedł w charakterystycznej czerwonej czapce z napisem "Make America Great Again". W pierwszych minutach spotkania Trump przyznał, że bardzo lubi Kanye Westa. - Ludzie z branży nazywają go geniuszem i zgadzam się z tym, bo rzeczywiście nim jest - stwierdził Trump. Prezydent stwierdził, że dzięki poparciu Westa poparcie dla niego w sondażach wzrosło o 25 proc.
Relacje i nagrania z wizyty rapera zrobiły furorę w mediach społecznościowych nie za sprawą wypowiedzi Trumpa, ale jego gościa. West przeskakiwał z tematu na temat, mówił m.in. o broni. - Problemem jest nielegalna broń. Nielegalna broń jest problemem. Legalna nie. Mamy prawo, by mieć przy sobie broń - stwierdził. Później jego wywód zszedł na zagadnienia związane z kosmosem. - Jest więc pewna teoria, że istnieje nieskończona ilość wszechświatów i istnieje alternatywny wszechświat, więc bardzo ważne jest dla mnie, by wydostać Larry'ego Hoovera (jeden z chicagowskich gangsterów - red.), ponieważ w alternatywnym wszechświecie jestem nim i muszę go uwolnić.
Westowi w Gabinecie Owalnym zdarzyło się nawet przekląć. - Wszystko, co naprawdę mamy, to dzisiaj. Po prostu mamy dzisiaj. Cały czas, w kółko. Podróż bohatera. A Trump jest teraz na drodze swojego bohatera i może nie pomyśleć, że będzie miał zwariowanego sku******a jak Kanye Westa, który go wspiera - mówił, cytowany przez CNN. Stacja określiła spotkanie rapera z prezydentem "katastrofą".