Ukraińska Cerkiew wyrywa się z objęć Moskwy. "Historyczny dzień, na który czekano 332 lata"

Ukraińska Cerkiew ma być autokefaliczna - takie zamiary, po staraniach władz Kijowa, wyraził patriarcha Konstantynopola. To oznaczałoby, że Ukraińcy wyrwaliby się z objęć Moskwy, która sprawowała pieczę nad prawosławiem w tym kraju od 332 lat.

W czwartek Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola poinformował, że rozpoczyna procedurę nadania autokefalii, czyli niezależności ukraińskiej Cerkwi. W Kijowie ma być otwarte przedstawicielstwo patriarchatu Konstantynopola. Dopiero, gdy zakończy się proces nadania autokefalii, wydany zostanie ostateczny, potwierdzający dokument w tej sprawie, czyli tzw. tomos. 

Jednocześnie zdjęto anatemy (prawosławny odpowiednik ekskomuniki w katolicyzmie, klątwa) dla Filareta i Makarego, zwierzchników niekanonicznych Cerkwi, a także ich zwolenników.

Sytuacja z prawosławiem na Ukrainie jest mocno skomplikowana. Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego to zależny od Moskwy, choć autonomiczny i kanoniczny Kościół, który działa na Ukrainie.

Jednocześnie funkcjonują dwa inne: Ukraiński Autokefaliczny Kościół Prawosławny (przewodzi mu Makary) i Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego (przewodzi mu Filaret). Obydwa były niekanoniczne (nie były uznawane przez inne Kościoły prawosławne), co zmieniło się wraz z decyzjami z Konstantynopola. Teraz stały się one w pełni uznawane przez inne Cerkwie.

Gdy ukraińska Cerkiew uzyska autokefalię , będzie to oznaczało koniec jakiegokolwiek zwierzchnictwa rosyjskiej nad ukraińską. Dwa autokefaliczne kościoły: ten kierowany z Kijowa i ten z Moskwy, będą bowiem - w prawosławnych realiach - sobie równe.

Kolejne "odcięcia" Kijowa od Moskwy

Na tym jednak nie koniec zaskakujących informacji po trzydniowym posiedzeniu Świętego Synodu Patriarchatu Konstantynopolitańskiego w Stambule (czyli dawnym Konstantynopolu). W 1686 roku wydano decyzję, że to Moskwa może wyświęcać metropolitę kijowskiego, co ostatecznie "odcięło" Kijów od Konstantynopola.

Decyzją Ekumenicznego Patriarchatu Konstantynopola ten dekret został odwołany, co jest kolejnym ciosem w mocne wpływy patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Cyryla I, który w przeszłości, komentując rosyjską agresję na Ukrainę, twierdził m.in., że Rosja wcale nie jest napastnikiem.

Po tej decyzji z Konstantynopola, Filaret zwrócił się do prawosławnych hierarchów o rozpoczęcie przygotowań do Nadzwyczajnego Zjednoczeniowego Soboru, który to sobór miałby wybrać zwierzchnika nowej lokalnej autokefalicznej ukraińskiej Cerkwi. Zwierzchnik ten ma otrzymać od patriarchy Konstantynopola akt prawny ostatecznie potwierdzający autokefalię.

Poroszenko i Filaret zachwyceni. "Koniec eklezjastycznej okupacji"

Radości z serii tych decyzji nie ukrywali Ukraińcy. Prezydent Petro Poroszenko nazywał ten dzień (by ukraińska Cerkiew uzyskała autokefalię) "historycznym", na który czekano 332 lata. Także Filaret, w końcu wolny od nałożonej na niego w 1997 roku anatemy, wskazywał, że to jedna z najważniejszych dat we współczesnej historii Ukrainy.

Filaret dziękował też - co skrzętnie odnotowały służby prasowe Poroszenki - prezydentowi Ukrainy za jego zaangażowanie w walkę o autokefalię ukraińskiej Cerkwi.

Na Facebooku radość wyraziła też Oksana Zabużko, ukraińska pisarka, która napisała:

Popłakałam się (...). Uznali to. (...) 332 lata pod eklezjastyczną okupacją. I w 333. roku - koniec. Powiedzieli nam: jesteście wolni.

Ropa drożeje, więc nie ma wyjścia: ceny paliw też pójdą w górę. Tylko najpierw są wybory

Więcej o: