Po niedzielnym wypadku w północnej Słowacji, w którym zginął 57-letni mężczyzna, prokuratura żąda trzymiesięcznego aresztu dla biorących w nim udział kierowców z Polski - informuje RMF FM.
42-latek, który kierował porsche, podczas wyprzedzania nie zdążył wrócić na prawy pas i zderzył się z jadąca z naprzeciwka skodą. 57-letni kierowca pojazdu zmarł w drodze do szpitala, jego żona i syn zostali ranni.
Jemu grozi najwyższa kara - do pięciu lat więzienia. Słowacka policja chce pozbawić wolności także kierujących ferrari i mercedesem. Kierowcy w wieku 26 i 27 lat usłyszeli zarzut sprowadzenia zagrożenia na innych uczestników ruchu drogowego, za co może grozić im do trzech lat więzienia.
Wszyscy zostali zatrzymani. Policja ustaliła, że jechali trasą z Rajeckich Teplic przez Żylinę i Martin do Dolnego Kubina. Funkcjonariusze opublikowali numery ich tablic rejestracyjnych w nadziei na to, że kolejni świadkowie będą się zgłaszać.
Kierowcy wyprzedzali na drodze z zakazem wykonywania tego manewru w niedzielę około południa. Z przeciwka nadjeżdżała skoda. Mercedes zdążył zjechać na prawy pas, jadące za nim ferrari zaczęło hamować, wtedy porsche uderzyło najpierw w jego tył, a potem zderzyło się czołowo ze skodą.
O wypadku było głośno w słowackich mediach. "Ścigali się jak idioci, zabili niewinnego ojca rodziny" - napisał jeden z magazynów.