"Robert Simmons Jr. przyglądał się powodzi w swojej okolicy, siedząc na rufie małej łodzi. Podczas huraganu Florence woda wystąpiła z rzeki Neuse i zamieniła ulice w potoki. Woda na niektórych z nich sięgała do pasa, gdzieniegdzie była jeszcze głębsza. Znad wody wystawały znaki drogowe, drzewa - jedyne punkty orientacyjne w okolicy, której nie poznawali nawet wieloletni mieszkańcy miasta. Simmons spędził tu całe życie - 40 lat - a zupełnie nie poznawał okolicy" - opisuje w Andrew Carter na łamach "Charlotte Observer".
- Przetrwaliśmy już Berthę, Fran, Irene, Matthew. Ale ten huragan jest najgorszy jaki dotąd widziałem - powiedział Simmons dziennikarzowi. Spod jego sztormiaka wystawał mały kotek. Mężczyzna zabrał go ze sobą na łódkę. Zwierzątko lgnęło do niego i miauczało, gdy do niego mówił. "Obaj byli mokrzy. Obaj wyglądali na zmęczonych" - opisał ich Carter.
W połowie drogi kotek wyszedł spod kurtki na plecy swojego opiekuna i wystawał na jego ramieniu. "Simmons powiedział, że ma tego kotka od kilku tygodni, ale kiedy zapytałem o jego imię, odpowiedź brzmiała, jakby ją ktoś zaplanował, zbyt dobra, żeby była prawdziwa. Możliwe, że zaimprowizował. Kot ma na imię Survior" - czytamy w artykule. Survior można przetłumaczyć na Ocalały. Zdjęcie Simmonsa i Survivora obiegły media nie tylko w Stanach Zjednoczonych.
Tysiące mieszkańców wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych otrzymało nakaz ewakuacji z powodu groźby powodzi po przejściu huraganu Florence. W niektórych miejscach spadło ponad pół metra deszczu. Ponad milion Amerykanów nie ma prądu.
Po huraganie Florence pozostał już tylko tropikalny sztorm z wiatrem o prędkości do 75 kilometrów na godzinę. Jego centrum powoli przesuwa się na zachód, po czym skręci na północ.
Meteorolodzy informują o rekordowych opadach. Tysiące domów znalazło się w wodzie. Na pomoc uwięzionym w nich mieszkańcom ruszyli ratownicy, żołnierze Gwardii Narodowej i wolontariusze. Władze Karoliny Północnej nakazały ewakuację ludzi z około czterech tysięcy domów w rejonie Fayetteville i Fort Bragg.
Wśród sześciu śmiertelnych ofiar Florence są matka z dzieckiem, na których dom przewróciło się drzewo oraz kobieta, która wjechała w drzewo leżące na drodze.
W Karolinie Północnej prądu pozbawionych jest ponad 800 tysięcy budynków, w Karolinie Południowej - 150 tysięcy. Przywracanie dostaw prądu potrwa dni, a nawet tygodnie. Meteorolodzy zapowiadają dalsze opady deszczu, co oznacza groźbę kolejnych powodzi, a także uszkodzeń dróg, mostów i zapór wodnych.