Tak jak zapowiedział prezydent Rosji Władimir Putin, podejrzani o próbę otrucia podwójnego agenta Siergieja Skripala Aleksandr Pietrow i Rusłan Boszirow nie tylko zostali odnalezieni, ale też zabrali głos.
Władimir Putin na spotkaniu z dziennikarzami zapewniał, że obydwaj są cywilami, tymczasem Wielka Brytania z pełną stanowczością oskarża ich o próbę zabójstwa Skripala i jego córki Julii oraz o to, że mają związki z GRU. Takie stanowisko zaprezentowali również, we wspólnym oświadczeniu, Emmanuel Macron, Angela Merkel, Justin Trudeau i Donald Trump.
Mamy pełne zaufanie do brytyjskiej oceny, że dwaj podejrzani byli oficerami rosyjskiego wywiadu wojskowego, znanego również jako GRU
- napisali przywódcy Francji, Niemiec, Kanady i USA. Z kolei Kreml odrzuca te oskarżenia, nazywając je pomówieniami i kłamstwami.
Boszirow i Pietrow wybrali na wywiad prokremlowską telewizję RT (dawniej Russia Today). Stacja zakładana była przez rosyjski rząd i należy do koncernu Ria Novosti, finansowanego ze środków budżetu Rosji. Samą RT kieruje Margarita Simonian, o której kontaktach z Kremlem pisano wielokrotnie. To zresztą ona poprowadziła rozmowę z Rosjanami.
Alec Luhn, rosyjski korespondent "The Telegraph", relacjonując ich rozmowę, umieszczał ich nazwiska w cudzysłowie. Po prostu nie ma pewności, że pokazani w wywiadzie mężczyźni to rzeczywiście oskarżeni przez Brytyjczyków Rosjanie. Mogą być jedynie podobni do tych, których wskazano jako sprawców.
W wywiadzie nadanym w RT, szeroko opisywanym na portalu telewizji, obydwaj utrzymywali, że w Salisbury byli w celach turystycznych i zamierzali podziwiać m.in. katedrę w tym mieście.
Przyjechaliśmy do Salisbury 3 marca i próbowaliśmy spacerować po mieście, ale wytrzymaliśmy zaledwie pół godziny, ponieważ całe było pokryte śniegiem
- oświadczył Pietrow. Te słowa już stały się przyczynkiem do kpin, że pochodzący z Rosji, niegrzeszącej dobrą pogodą, mężczyźni, mieli problemy ze śniegiem.
Boszirow i Pietrow w wywiadzie dla Russia Today stwierdzili też, że prywatnie są tylko sprzedawcami suplementów diety dla sportowców.
Jak przekonywali obydwaj, w Salisbury znaleźli się też po to, by zobaczyć słynne Stonehenge, które znajduje się niedaleko Salibury.
Pojechaliśmy tam, by zobaczyć Stonehenge, ale nie mogliśmy tego zrobić, ponieważ wszędzie była błotnista breja. Zmokliśmy, wzięliśmy najbliższy pociąg i wróciliśmy [do Londynu - red.]
- wskazywał Pietrow, a Boszirow dodał, że w "Salisbury spędzili zaledwie dwie godziny". Obydwaj zaprzeczyli, że mieli ze sobą nowiczoka lub inną truciznę. Przekonywali też, że "nie wiedzą, gdzie jest dom Skripalów".
Brytyjskie służby wskazały Aleksandra Petrowa i Rusłana Boszirowa po kilkumiesięcznym śledztwie. Rosjanie przylecieli do Gatwick w Wielkiej Brytanii 2 marca na pokładzie samolotu linii lotniczych Aerofłot, na kilka dni przed atakiem na Skripalów.
Zamieszkali w hotelu we wschodnim Londynie. W pokoju, który zajmowali, służby znalazły niewielkie, niezagrażające życiu ślady nowiczoka.
66-letni podwójny agent Siergiej Skripal, który pracował dla rosyjskiego wywiadu wojskowego i jednocześnie przekazywał informacje brytyjskiemu MI6, oraz jego 33-letnia córka Julia zostali znalezieni 4 marca na ławce przed centrum handlowym w Salisbury w Anglii [czyli dzień po tym, jak w mieście pojawili się Boszirow i Pietrow - red.].
Obydwoje zostali otruci nowiczokiem. W stanie krytycznym trafili do szpitala. Julia Skripal wyszła z niego 20 kwietnia, Siergiej Skripal - 18 maja.
Tydzień na Gazeta.pl. Tych materiałów nie możesz przegapić! SPRAWDŹ