Dziś przypada 17. rocznica zamachu z 11 września na dwie wieże World Trade Center w Nowym Jorku. Choć od tych wydarzeń minęło tyle lat, wciąż trwa identyfikacja szczątków ofiar ataku.
W zamachu na World Trade Center zginęło 2753 osoby, jednak do tej pory nie udało się w pełni zidentyfikować ponad tysiąca ofiar. Co jakiś czas w amerykańskich mediach pojawiają się informacje o tym, że udało się zidentyfikować szczątki kolejnej z ofiar.
Nie tak dawno, bo w lipcu tego roku, ogłoszono, że udało się zidentyfikować 1642. ofiarę - Scotta Michaela Johnsona, który w dniu zamachu miał 26-lat i pracował jako analityk w jednej z wież.
Dotąd nie zidentyfikowano około 40 proc. ofiar zamachu na World Trade Center, a prace w tym zakresie są niezwykle żmudne. Na terenie Ground Zero (strefa zero - red.) w Nowym Jorku odnaleziono 22 tys. ludzkich szczątków.
Trudności związane z identyfikacją ofiar dobrze obrazuje przypadek z Scottem Michaelem Johnsonem - sukces ogłoszono w lipcu 2018 roku i była to pierwsza zidentyfikowana ofiara od sierpnia 2017 roku.
Trudności w identyfikacji podnosili m.in. badacze i naukowcy, którzy na przestrzeni lat zmieniali metodologię ustalania kodu DNA. Na początku, w ciągu roku od tragicznych wydarzeń z 11 września, udało się zidentyfikować szczątki 1,2 tys. osób.
Obecnie lekarze i eksperci są w stanie m.in. na bazie nawet niewielkich fragmentów kości zdobywać kod DNA. Najnowsze metody zakładają umieszczania kości w ciekłym azocie, by po zamrożeniu łatwiej ścierać je na proszek, z którego można uzyskać kod DNA - tak opisuje to USA Today.
Naukowcy wciąż próbują przyporządkować ponad 7 tys. szczątków do około 1100 ofiar. Niektóre rodziny nie zgadzają się na publiczne ujawnianie tożsamości bliskich, inne z kolei nie chcą udostępniać próbek DNA,