W Szwecji o godz. 20 w niedzielę 9 września zamknięto lokale wyborcze i rozpoczęło się wielkie oczekiwanie na odpowiedź: kto ostatecznie zwycięży w wyborach parlamentarnych i jaki będzie układ sił w Riksdagu, jednoizbowym szwedzkim parlamencie?
O godz. 23.30 szwedzki odpowiednik polskiego PKW poinformował, że ma dane z 5731 okręgów wyborczych (na 6004). Z dotychczasowo podliczonych głosów wynika, że na czele są Socjaldemokraci z 28,3 proc. głosów.
Drugie miejsce przypada partii Moderaci (Umiarkowanej Partii Koalicyjnej) z poparciem 19,8 proc., a podium zamykają Szwedzcy Demokraci (antyimigrancka i prawicowa partia z neonazistowskimi korzeniami) z 17,7 proc. głosów.
Do parlamentu, według tych informacji, weszłyby jeszcze partie: Centrum (8,6 proc.), Partia Lewicy (7,9 proc.), Chadecy (6,4 proc.), Liberałowie (5,5 proc.) i Zieloni (4,4 proc.).
Skrajna prawica miała być czarnym koniem tych wyborów. Niektóre sondaże dawały im pierwsze albo drugie miejsce i nawet 25 proc. poparcia. Oni sami liczyli na 30 proc. głosów.
Te wyniki różnią się, choć niewiele, od tych, które podawano w sondażach exit poll.
Taki układ sił nie daje zwycięskim Socjaldemokratom szans na samodzielne rządzenie - będą potrzebować koalicjantów. Niewiele też wskazuje na to, że ten układ zmieni się w jakiś dramatyczny sposób: o swój los w wielkiej polityce mogą martwić się co najwyżej Zieloni.
Do Riksdagu wyznaczono próg wyborczy 4 proc.