Do wypadku doszło w poniedziałek, 3 września w Republice Południowej Afryki w rezerwacie przyrody w prowincji Limpopo.
Sam Williams, brytyjski naukowiec, przeprowadził się do RPA razem z rodziną, aby badać tamtejsze gatunki zwierząt. W poniedziałek po południu, gdy wracał z joggingu, zauważył, że żyrafa atakuje jego żonę i syna - Katy i 3-letni Finna, Do ataku doszło około 150 metrów od ich domu. Naukowcowi udało się odgonić zwierzę. Kobieta i dziecko od razu trafili do szpitala. Są w stanie ciężkim, ale stabilnym.
Jak podaje BBC, Sam Williams tłumaczył, że żyrafa musiała uznać jego rodzinę za zagrożenie. Spekuluje, że samica żyrafy, która nie jest agresywnym gatunkiem, próbowała bronić swojego dwumiesięcznego cielęcia. Dodał, że całe zdarzenie to "nieszczęśliwy akt natury".
Podkreśla również, że wierzy w to, że stan zdrowia jego żony i syna się poprawi.
Sprawę skomentował również manager rezerwatu, w którym przebywała rodzina Williamsów. "Jesteśmy w szoku, że do tego doszło i zapewniamy, że będziemy modlić się za powrót do zdrowia Katy i Finna" - powiedział Riaan Cilliers.