Premier Japonii wezwał ludzi do ewakuacji z miejsc zagrożonych tajfunem Jebi. Shinzo Abe nakazał rządowi podjęcie wszelkich niezbędnych kroków w celu ochrony mieszkańców. - Wzywam Japończyków do podjęcia działań mających na celu ochronę życia, w tym wczesne przygotowanie i ewakuację - powiedział.
Z powodu Jebi odwołano ponad 600 lotów. Zdaniem meteorologów, jest to najpotężniejszy tajfun, który przybył do Japonii od 25 lat. Linie lotnicze podjęły decyzję o odwołaniu lotów lokalnych i międzynarodowych zaplanowanych w szczególności w zachodniej i środkowej części kraju. Tajfun Jebi uderzył w prefekturę Tokushima na wyspie Sikoku. Wiatr ma prędkość do 216 kilometrów na godzinę.
W mediach społecznościowych pojawiły się liczne nagrania i zdjęcia, na których widać skutki wichury. Silny wiatr zrywa fragmenty dachów i fasady budynków.
W mediach pokazano też moment, w którym fale zepchnęły tankowiec na most łączący lotnisko Kansai (leżące na sztucznej wyspie) z lądem. Widać, że most został uszkodzony. Według japońskich mediów na pokładzie statku jest 11 członków załogi. Nie odnieśli obrażeń, jednak teraz służby zastanawiają się, jak ich ewakuować.
Trzy osoby zostały ranne, gdy z powodu wiatru runął fragment sufitu na stacji kolejowej w Kyoto. Na jednym z nagrań widać moment, gdy fragment spada na podłogę.
Operatorzy kolejowi wstrzymali niektóre przejazdy, prawdopodobnie zostanie zamknięta część dróg ekspresowych. Z prognozy wynika, że tajfun będzie przesuwał się w kierunku północno-wschodnim wzdłuż wysp Japonii.
Meteorolodzy zapowiadali ulewne deszcze i silny wiatr w zachodnich i wschodnich regionach. Ostrzegają również przed wysokimi falami i wzywają do zachowania czujności w związku z ryzykiem powodzi i lawin błotnych. W ciągu ostatnich miesięcy przez zachodnią część kraju przeszły masowe powodzie, powodujące osunięcia ziemi. W lipcu spowodowały one śmierć ponad 220 osób.
Inny potężny sztorm grozi mieszkańcom południowych stanów USA. Gordon przeszedł nad Florydą i zmierza w stronę stanów Missisipi i Alabama. Na razie ma status sztormu tropikalnego, jednak niewykluczone, że przed uderzeniem w ląd jego siła wzrośnie i będzie on klasyfikowany jako huragan - podaje CNN. Wiatr może osiągać 120 km/h, gdy w środę w nocy czasu lokalnego sztorm dotrze do wybrzeża.
W zeszłym roku dziesiątki osób zginęło po uderzeniu huraganów Irma i Harvey w południowe stanu USA.