Aleksander Zacharczenko został wczoraj śmiertelnie ranny w wybuchu bomby, podłożonej w kawiarni Separ w centrum Doniecka. Gazeta podkreśla, że separatyści poszukują sprawców wśród najbliższego otoczenia lidera.
Tylko oni mogli mieć dokładne informacje, gdzie i kiedy się pojawi. Kawiarnia, w której podłożono bombę, należy do szefa ochrony Aleksandra Zacharczenki. Autor publikacji jest zdania, że bez pomocy kogoś z obsługi lub ochrony zainstalowanie ładunku - ukrytego w dużej lampie - byłoby niemożliwe. Ponadto zabójca musiał być w pobliżu, gdyż bombę odpalono za pomocą telefonu komórkowego.
"Kommiersant" przypomina, że Rosja oskarża o zabójstwo rząd w Kijowie. Władze Ukrainy odrzucają te oskarżenia. Twierdzą, że zamach był wynikiem wewnętrznego konfliktu wśród separatystów.
Według komentatora najważniejsze pytanie brzmi: "Czy po śmierci lidera separatystów dojdzie do zaostrzenia sytuacji na linii rozdzielającej strony konfliktu w Donbasie?"