Jos B., 55-letni Holender, od czerwca był ścigany ogólnoeuropejskim nakazem aresztowania. Wydano go, kiedy holenderscy i francuscy śledczy znaleźli jego ślady biologiczne w domku letniskowym w Wogezach i dopasowali je do materiału genetycznego odnalezionego na ubraniach ofiary. Mężczyzna został ostatnio zatrzymany przez hiszpańską policję niedaleko Barcelony.
Jak dowiedział się Fakt24.pl, Holender przez wiele lat regularnie bywał w Polsce. Przyjeżdżał tu na obozy harcerskie, podczas których prowadził zajęcia z survivalu i bushcraftu. Potwierdziła to rzeczniczka prasowa ZHP Martyna Kownacka. - Nigdy nie był wychowawcą lub opiekunem na wyjazdach organizowanych przez ZHP oraz nigdy nie pełnił żadnych funkcji w naszych strukturach. W przypadku zajęć prowadzonych przez Josa B. odbywały się one w obecności i pod nadzorem instruktora sprawującego opiekę nad harcerzami - powiedziała w rozmowie z portalem.
Zgodnie z informacjami przez nią przekazanymi, mężczyzna ostatni raz uczestniczył w obozie w ubiegłe wakacje. Jedno ze lokalnych środowisk harcerskim współpracowało z nim przez wiele lat.
Martyna Kownacka zaznaczyła, że nigdy nie było żadnych skarg na zachowanie Josa B. ani od rodziców ani od harcerzy, jednak ZHP powiadomiło o sprawie organy ścigania. - Skontaktowaliśmy się z policją już w piątek - zapewniła.
Jos B. jest podejrzewany o morderstwo 11-letniego Nicky'ego Verstappena, który w 1998 roku przebywał na obozie letniskowym przy granicy holendersko-niemieckiej. Chłopiec zaginął 9 sierpnia, kolejnego wieczoru odnaleziono jego ciało. Śledczy ustalili, że przed śmiercią został wykorzystany seksualnie.