Od dzisiejszej nocy stojący, wschodni fragment wiaduktu skrzypi, a odgłosy słychać w promieniu ponad stu metrów. Zagrożony teren został zamknięty. Do wczoraj ewakuowani mieszkańcy mogli pod opieką strażaków wracać na krótko do opuszczonych mieszkań po swoje rzeczy.
LUCA ZENNARO/AP
Trwa śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy. Inżynier Roberto Ferrazza, szef komisji powołanej przez ministerstwo infrastruktury, zastrzega, że jeszcze za wcześnie na ostateczne wnioski. Przychyla się jednak do hipotezy, że główną, bezpośrednią przyczyną było pęknięcie skorodowanej liny nośnej. - To hipoteza podstawowa. Ten wiadukt nie runął tak po prostu, tak jak stał. Najpierw się przechylił, a dopiero potem się zawalił - powiedział inżynier.
W katastrofie w Genui zginęły 43 osoby.